Palikot: będę jak Tymiński i Lepper. Wejdę do Sejmu jak nic

Palikot: będę jak Tymiński i Lepper. Wejdę do Sejmu jak nic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Palikot (fot. FORUM)
Janusz Palikot w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreśla, że "w przeciwieństwie do PJN nie chce działać w ramach istniejącego systemu". - Od podstaw tworzę coś nowego. Jeżeli mam dokonać zmiany muszę ustawić się w kontrze do całej klasy politycznej. Dlatego ustawiam się na zewnątrz, jak Stan Tymiński i Andrzej Lepper - wyjaśnia były polityk PO. - Wejdę do Sejmu jak nic - dodaje.
Palikot przyznaje, że w swój Ruch Poparcia zainwestował milion złotych, a resztę środków - 10 milionów złotych - uzyskał od sympatyków Ruchu. - Jednego dnia wpłynęło 100 tysięcy złotych - podkreśla polityk z Lublina. - Ludzie wpłacali po 50 złotych, ale była też wpłata 10 tysięcy złotych - dodaje. Palikot zapewnia, że taki sposób finansowania ugrupowania zwiąże z nim wyborców. - To będzie taka antypartia, z którą ludzie poczują związek, gdy się na nią złożą - zaznacza.

Lider Ruchu Poparcia podkreśla, że w polskiej polityce jest kilka osób, z którymi chciałby współpracować. Wymienia Ryszarda Kalisza i Bartosza Arłukowicza. A dlaczego spotykał się z Joanną Kluzik-Rostkowską? - Jest bardzo antyklerykalna - przekonuje polityk z Lublina. - To że była w PiS to chyba efekt fascynacji Jarosławem Kaczyńskim - dodaje. I twierdzi, że Kluzik-Rostkowska chciała przejść do Ruchu Poparcia ze wszystkimi politykami tworzącymi dziś PJN. - A ja np. Marka Migalskiego nie zaakceptuje - tłumaczy.

Palikot przekonuje, że PJN nie ma szans przebicia w polskiej polityce. - Bielan i Kamiński to mięczaki i Tusk, do spółki z Kaczyńskim przykryją ich czapką - twierdzi były poseł. Dodaje, że sam, gdyby chciał, już w październiku mógłby mieć w Sejmie 15-osobowy klub. - Mam struktury we wszystkich 41 okręgach wyborczych - podkreśla. 

Pytany o niekorzystne dla Ruchu Poparcia sondaże Palikot tłumaczy, że nie boi się o polityczną przyszłość. - Mam w tej chwili jakieś 6-8 procent poparcia - przekonuje. - O wyniku zadecyduje ostatni tydzień kampanii. 30 proc. głosujących podejmuje decyzje w dniu wyborów - dodaje. Palikot twierdzi, że sondaże są mylące, ponieważ "20-40 procent Polaków nie ma odwagi powiedzieć, kogo popiera". - Elity stworzyły klimat poprawności: nie wypada przyznać się do Palikota - ubolewa. Dlaczego nie wypada? - Bo zaatakowałem Kościół - nie ma wątpliwości Palikot. Polityk wyklucza też jakąkolwiek współpracę z SLD przed najbliższymi wyborami. - Sprzedali się Kościołowi za pieniądze z Unii - oskarża polityków lewicy.

"Gazeta Wyborcza", arb