Miller: raport MAK? Czuję niedosyt

Miller: raport MAK? Czuję niedosyt

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerzy Miller (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Czujemy niedosyt, wszystkie nasze uwagi kwalifikowały się do rozpatrzenia przez MAK - tak opublikowany w Moskwie raport ocenił przewodniczący polskiej komisji, szef MSWiA Jerzy Miller. Po opublikowaniu raportu przez MAK z ministrem Millerem rozmawiał już prezydent Bronisław Komorowski, który poprosił szefa polskiej komisji o ocenę sytuacji po opublikowaniu raportu przez rosyjską komisję.
Zdaniem ministra Millera niedosyt polskiej strony wynika z zaklasyfikowaniem części polskich uwag do raportu MAK jako tych dopuszczalnych, o charakterze technicznym, a innych - jako pozostających poza treścią raportu. Minister zaznaczył, że strona polska nie polemizuje z zarzutami stawianymi nam przez MAK. - Sami postawilibyśmy te zarzuty, to dla nas jest oczywiste - stwierdził minister. Dodał jednak, że "obie strony były równie nieprzygotowane do lotów" i zaznaczył, że dotyczyło to zarówno wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i o trzy dni wcześniejszej wizyty premiera Donalda Tuska.

Mówiąc o polskich uwagach do raportu Miller zauważył, że żadna z polskich uwag nie została odrzucona, co jego zdaniem oznacza, że wszystkie "uznano za zasadne". Miller przypomniał słowa szefa komisji technicznej MAK Aleksija Morozowa, który stwierdził że uwagi nie mające charakteru technicznego będą przekazane do zbadania innym organom.

Kto przeszkadzał kontrolerom?

Miller poinformował, że według posiadanych przez Polskę informacji uwaga kontrolerów lotu na lotnisku w Smoleńsku była absorbowana przez osoby trzecie. Według ministra, "tak jak słusznym jest oczekiwanie, że pracy członków załogi samolotu nie będzie zakłócać ingerencja osób trzecich", tak samo można by oczekiwać, że "uwaga kontrolerów lotów nie będzie absorbowana przez rozmowy z osobami trzecimi". - Zwłaszcza, jeśli są to osoby, których wpływ ma znaczenie - nie tylko przeszkody, ale również nakazu - zaznaczył szef MSWiA.

Dlaczego Rosjanie nie zamknęli lotniska?

Zdaniem Millera argument Rosjan o niezamknięciu lotniska w Smoleńsku z powodu międzynarodowego charakteru lotu Tu-154M jest trudny do wytłumaczenia, zwłaszcza w kontekście incydentu z rosyjskim Iłem-76. W przypadku Iła też nie podjęto decyzji o zamknięciu lotniska, mimo że lot był wojskowy, a warunki meteorologiczne były poniżej niezbędnego do lądowania minimum.

W opinii Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), lot Tupolewa odbywał się według procedur określonych w AIP Federacji Rosyjskiej. AIP Rosji to zbiór informacji aeronawigacyjnych, czyli danych o lotniskach, trasach lotniczych i obowiązujących procedurach. Lotniska Siewiernyj nie ma w tym zbiorze. Wiadomo też, że nie jest ono wyposażone według standardów Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). W raporcie podano także, iż lot był "międzynarodowy, nieregularny (jednorazowy), z celem przewozu pasażerów". W ocenie MAK, lotnisko w Smoleńsku jest przystosowane do przyjmowania różnych typów samolotów, w tym Tu-154M przy określonym minimum pogodowym. Jak zaznaczono w raporcie końcowym warunki meteorologiczne na lotnisku były poniżej minimum, ale ze względu na charakter lotu - międzynarodowy - decyzja o tym, czy lądować, należała do załogi. Zaznaczono również, że ze względu na to, że nie był to lot wojskowy, nie można było zamknąć lotniska.

Zdaniem Millera taka argumentacja jest trudna do wytłumaczenia, jeśli weźmie się pod uwagę wcześniejszą próbę lądowania rosyjskiego Iła-76, zakończoną niepowodzeniem i decyzja o odlocie. - Nie obowiązywała go procedura, na którą powołuje się MAK. Był to rosyjski samolot, wojskowy samolot, lądujący na rosyjskim, wojskowym lotnisku. W związku z tym, gdyby zamykanie lotniska było niemożliwe tylko dlatego, że ląduje samolot obcy, nie wykonujący lotu wojskowego, to dlaczego nie zamknięto go dla Iljuszyna, gdy parametry pogodowe były poniżej krytycznych? - pytał minister.

Polska komisja jeszcze popracuje

Minister podkreślił, że dziś nie można jeszcze podać dokładnego terminu zakończenia prac polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Dodał, że kilka tygodni potrwają jeszcze badania laboratoryjne zapisów czarnych skrzynek. Miller wyjaśnił, że chodzi również m.in. o odczyt jednego dokumentu, nad którym nadal pracuje Centralne Biuro Kryminalistyczne. Podkreślił jednocześnie, że odczytywane zapisy mają znaczenie "wręcz" bezcenne w "analizie zachowań osób współpracujących z załogą jako obsługa naziemna" podczas lądowania. Poinformował również, że opóźnienie w pracach polskich śledczych ma związek m.in. z tym, że polscy eksperci musieli przygotować opinię do projektu raportu MAK, przesłanego Polsce pod koniec października 2010 r.

Szef MSWiA po raz poprosił stronę rosyjską o dotychczas nam nie przekazane dokumenty sprawy katastrofy smoleńskiej. Minister podkreślił, że skoro MAK zakończył już swe prace, to dokumenty, w tym niejawne, mogą być Polsce przekazane. Rosja nie przekazała Polsce m.in. danych o pracy kontrolerów na lotnisku w Smoleńsku oraz szczegółów technicznych dotyczących samego lotniska, w tym schematu rozmieszczenia środków elektro-świetlnych oraz radiolokacyjnych i radionawigacyjnych.

Szef MSWiA Jerzy Miller przyznał, że pokazana podczas konferencji MAK prezentacja podejścia do lądowania Tu-154M wraz z nagraniami rozmów dla przeciętnego Polaka była "trudnym przeżyciem". Dodał, że Rosjanie nie konsultowali ujawnienia tych materiałów. - Nie powinienem być tym, który ocenia tę prezentację dzisiejszą, zrobili to na własną odpowiedzialność, bez konsultacji z nami, w związku z tym przyjmuję do wiadomości, że ich zdaniem zrobili dobrze - mówił o przedstawionej przez MAK rekonstrukcji tragicznego lotu Miller.

Szefa MSWiA, odnosząc się do prezentacji i ujawnienia nagrań, ocenił, że "dla przeciętnego Polaka prawdopodobnie było to bardzo trudne przeżycie". - Nie chcę już w ogóle mówić o rodzinach - zaznaczył. - Prezentację, którą wszyscy dziś zobaczyli miałem okazję oglądać w siedzibie MAK, dlatego podchodzę do tego z mniejszymi emocjami niż większość Polaków - powiedział Miller. Dodał, że polska komisją przygotowała podobną symulację komputerową.

PAP, arb