Sąd nie zakaże książki agenta Tomka

Sąd nie zakaże książki agenta Tomka

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
Nie będzie zakazu rozpowszechniania książki agenta "Tomka". W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie utrzymał decyzję sądu I instancji, który w ubiegłym roku oddalił wniosek adwokata Weroniki Marczuk o taki zakaz w trybie tzw. zabezpieczenia powództwa.
Pod koniec 2010 r. ukazała się książka-wywiad z byłym agentem CBA Tomaszem Kaczmarkiem, który rozpracowywał m.in. podejrzewane przez CBA o  korupcję Weronikę Marczuk i Beatę Sawicką. O możliwości przestępstwa ujawnienia w książce tajemnicy państwowej i rozpowszechniania bez zgody wiadomości ze śledztwa zawiadomił wtedy organa ścigania adwokat obu kobiet. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo w sprawie.

Zabrakło elementu

Jednocześnie do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął wniosek adwokata o zakaz rozpowszechniania książki jako naruszającej dobra osobiste Marczuk. 2 grudnia sąd oddalił wniosek, bo książka jeszcze wtedy się nie ukazała, a "wniosek oparto na cytatach z mediów". Adwokat złożył zażalenie na tę decyzję. W poniedziałek SA oddalił zażalenie. Jak powiedziała rzeczniczka SA sędzia Barbara Trębska, w sytuacji gdy wniosek o zabezpieczenie powództwa wpływa do sądu przed samym pozwem, to wnioskodawca musi wykazać, jakich roszczeń będzie dochodzić w pozwie. - W tej sprawie tego elementu zabrakło - dodała sędzia.

Mecenas Maciej Lach, który reprezentuje Marczuk powiedział, że  złożył pozew o ochronę dóbr osobistych swej klientki przeciw Kaczmarkowi, autorowi i wydawcy książki, w którym będzie dochodził roszczeń zarówno materialnych, jak i niematerialnych. Zdaniem adwokatów książka narusza dobre imię, prywatność i cześć Marczuk i jest "bezczelnym atakiem na osobę, której wina nie została udowodniona". Nie ma jeszcze terminu samego procesu.

Kaczmarek w wywiadach promujących książkę zapewniał, że nie ujawnił żadnych tajemnic. Mówił, że bronił się przed "frontalnym atakiem" niektórych dziennikarzy oraz pomówieniami obu kobiet, czego nie mógł robić jako funkcjonariusz.

Śledztwo przeciw Marczuk umorzono

W styczniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że  Marczuk nie dopuściła się płatnej protekcji i miała prawo do wynagrodzenia za doradztwo przy prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Z tych powodów umorzono śledztwo przeciw niej. Prokuratura ma "istotne wątpliwości" co do legalności działań CBA wobec Marczuk. Były szef CBA Mariusz Kamiński uznał umorzenie za wyraz niekonsekwencji i złej woli prokuratury.

Marczuk była od 2009 r. podejrzana o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za  pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego WNT. Miało chodzić w sumie o 450 tys. zł, z których - według CBA - miała przyjąć pierwszą transzę 100 tys. zł. Groziło jej do 8 lat więzienia. Marczuk tłumaczyła, że nie była to żadna łapówka, lecz "wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną, w śledztwie wobec Marczuk prokuratura uchyliła swą wcześniejszą decyzję o nadaniu Kaczmarkowi statusu "świadka incognito".

W procesie sądzonej za korupcję b. posłanki PO Sawickiej agent Kaczmarek zeznawał latem 2010 r. jako tzw. świadek anonimowy - do sądu przychodził w kominiarce, zeznawał za zamkniętymi drzwiami. Na potrzeby sprawy został zwolniony z "obowiązku zachowania tajemnicy państwowej". Zeznania tego świadka anonimowego, włącznie z nagraniami jego głosu, są nadal objęte klauzulą tajności. Proces Sawickiej trwa.

zew, PAP