Kpt. Protasiuk miał lądować w Tbilisi

Kpt. Protasiuk miał lądować w Tbilisi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdy kpt. Pietruczuk odmówił lądowania w Tbilisi gen. Załęski miał zażądać by stery przejął kpt. Protasiuk (fot. Wikipedia)
Kiedy dowódca Tu-154M kpt. Grzegorz Pietruczuk odmówił w 2008 roku lądowania w Tbilisi mimo apeli ówczesnego szefa BBN Władysława Stasiaka, zadzwonił do niego zastępca dowódcy sił powietrznych gen. Krzysztof Załęski i nakazał przekazanie sterów drugiemu pilotowi Tu-154. Był nim kpt. Arkadiusz Protasiuk, który dwa lata później siedział za sterami Tu-154, który rozbił się w Smoleńsku - ujawnia "Gazeta Wyborcza".
Informacje "Gazety Wyborczej" pochodzą z notatki którą dla ministra obrony narodowej Bogdana Klicha przygotował kpt. Pietruczuk. Pilot pisze w niej, że pierwotnie samolot na pokładzie którego znajdował się prezydent Lech Kaczyński oraz przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy, którzy chcieli wesprzeć prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwilego w dniach wojny z Rosją, miał wylądować w Azerbejdżanie. Stamtąd prezydenci mieli przejechać do Tbilisi. W czasie międzylądowania w ukraińskim Symferopolu prezydent Kaczyński miał jednak zmienić zdanie i zażądać bezpośredniego lotu do stolicy Gruzji.

Szef BBN Władysław Stasiak i szef gabinetu prezydenta Maciej Łopiński poinformowali o zamiarach prezydenta Kaczyńskiego kpt. Pietruczuka. Ten, gdy dowiedział się, że lotnisko w Tbilisi zostało zbombardowane i prawdopodobnie nie działają na nim urządzenia radarowe - odmówił lotu do stolicy Gruzji. Przeciwko lotowi bezpośrednio do Tbilisi miał również zaprotestować szef ochrony polskiego prezydenta płk Krzysztof Olszowiec, który - jak pisze Pietruczuk - w takim przypadku "nie był przygotowany do należytej ochrony pana prezydenta". Kapitana nie przekonały argumenty Stasiaka, że prezydent musi dotrzeć do Tbilisi przed prezydentem Francji.

Wtedy do dowódcy Tu-154 miał zadzwonić zastępca dowódcy sił powietrznych gen. Załęski. "Generał Załęski próbował nakłonić mnie do zmiany decyzji i odbycia lotu bezpośrednio do Tbilisi. Kiedy przedstawiłem wszystkie argumenty uniemożliwiające wykonanie lotu i odmówiłem, pan generał spytał, czy drugi pilot kpt. A. Protasiuk może objąć moje obowiązki i wykonać lot do Tbilisi" - napisał w notatce kapitan. Kpt. Protasiuk nie mógł jednak przejąć sterów, ponieważ w tamtym czasie miał jeszcze zbyt małą liczbę wylatanych godzin. Gen. Załęski wysłał więc faks do ówczesnego dowódcy 36. Specpułku płk. Tomasza Pietrzaka, aby kazał "wykonać polecenie pana prezydenta" lotu z Gandży do Tbilisi.

Ostatecznie samolot wylądował jednak w Gandży.

"Gazeta Wyborcza", arb