Pospieszalski i Stankiewicz zrobili kontynuację "Solidarnych 2010"

Pospieszalski i Stankiewicz zrobili kontynuację "Solidarnych 2010"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fragment zwiastuna "Krzyża" (fot. YouTube) 
Ewa Stankiewicz i Jan Pospieszalski – twórcy filmu "Solidarni 2010" – szykują kontynuację dokumentu. Premiera "Krzyża", bo taki tytuł będzie nosić sequel, 17 marca.
Film "Solidarni 2010" pokazywał to, co działo się przed Pałacem Prezydenckim w pierwszym tygodniu po katastrofie. "Krzyż" dokumentuje wydarzenia kolejnych miesięcy.

Ewa Stankiewicz mówi, że "film powstał z przekonania, że na naszych oczach dzieją się rzeczy istotne". – A także z potrzeby zrozumienia tego, co się dzieje, i poznania miejsca oraz ludzi, którzy tworzą nasz kraj – dodaje autorka. Twórcy podkreślają, że wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia "stanowiły element wojny o kulturę i miejsce krzyża w przestrzeni publicznej". Dodają, że "były również sondowaniem, jak daleko można się posunąć w niszczeniu podstaw naszej cywilizacji". – Sprawdzano, jaką reakcję spowoduje prostacki, wulgarny, chamski atak na krzyż. Okazało się, że władza robi wszystko, żeby ten krzyż przesunąć w sferę osobistą. Było to sprawdzanie, ćwiczenie Polaków, czy będą bronić krzyża, czy nie – tłumaczy producent filmu Robert Kaczmarek.

Nie tylko katolicy

Ewa Stankiewicz mówi, że wbrew powszechnej opinii o krzyż nie walczyli tylko katolicy. – Pod krzyżem poznałam wspaniałych patriotów, młodych ludzi, protestantów z Lublina, którzy z wielkim poświęceniem bronili swoich wartości i dawali świadectwo miłości do Polski. Solidarność z tymi ludźmi dała mi dużo nadziei w patrzeniu na nasze społeczeństwo przez ostatni rok. Piękni ludzie. Jestem im bardzo wdzięczna za to, że są – mówi Stankiewicz.

"Nigdy czegoś takiego nie widziałam"

Stankiewicz podkreśla, że najbardziej z wydarzeń z Krakowskiego Przedmieścia uderzył ją moment usunięcia krzyża, gdy policja "szarpała szarpała garstkę starszych ludzi, którzy go bronili". Stojąca obok młodzież dopingowała policję okrzykami i gwizdami. – Czegoś takiego nie widziałam nigdy w życiu – ani na żywo, ani w filmie. Młodzi ludzie, którzy zawsze mają tendencje wolnościowe, są skłonni raczej kontestować władzę – tutaj ją dopingowali, w dodatku widząc, że ta władza dopuszcza się przemocy wobec słabych ludzi – mówi Stankiewicz.

niezalezna.pl, ps