"Białej księgi nie czytałem, ale jest ona nieobiektywna"

"Białej księgi nie czytałem, ale jest ona nieobiektywna"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stanisław Wziątek (fot. materiały prasowe)
Szef sejmowej komisji obrony Stanisław Wziątek z SLD uważa, że "biała księga" PiS dokumentująca prace zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej to wykorzystywanie tragedii do gry wyborczej. Za poważną słabość uznał pominięcie roli Kancelarii Prezydenta w przygotowaniu wizyty z 10 kwietnia 2010 r. Wziątek przyznał jednocześnie, że nie zamierza czytać "białej księgi". - Natomiast chętnie zapoznam się z analizą, której dokona komisja Millera i wnioskami, które będą z niej płynęły. I to ona może powinna być podstawą także do pewnej być może analizy Komisji Obrony Narodowej - zaznaczył.

Dwie części "białej księgi" zaprezentowali 29 i 30 czerwca szef zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy Antoni Macierewicz i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Pierwsza część opisywała odpowiedzialność strony rosyjskiej, a druga - polskiej.

Smoleńsk: PiS wskazuje na Rosjan

Najpierw oskarżyli Rosję...

Wziątek ocenił, że zaprezentowana 29 czerwca część "białej księgi" była "absolutnie różna" od materiału zaprezentowanego dzień później. - Wczoraj pan prezes Kaczyński i pan poseł Macierewicz postawili w stan oskarżenia całą Federację Rosyjską. Stwierdzili, że to Rosja stoi za katastrofą Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r., że to Rosja tak naprawdę ponosi odpowiedzialność za skutki tej katastrofy - przypomniał polityk SLD, który dodał, że nie zgadza się z taką tezą. - Wydaje się, że przyczyny tej katastrofy są bardzo różnorodne - one występują zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej. Takie jednostronne oskarżenie jest więc za daleko idące, zwłaszcza, że zespół Macierewicza, tak naprawdę zespół PiS-owski, nie miał dostępu do materiałów źródłowych, żeby analizować wszystkie przyczyny tej katastrofy i dokumenty z nią związane - raczej posługiwał się różnymi informacjami, które miały charakter medialny - podkreślił szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

PiS: Komorowski złamał konstytucję

...potem Polskę

Poseł SLD zauważył następnie, że druga część "białej księgi" przedstawia zupełnie informacje. - Dzisiaj politycy PiS przedstawili fakty, które mogły mieć miejsce - przedstawili ocenę określonych działań związanych z brakiem przygotowania strony rządowej do zabezpieczenia lotu najważniejszych osób w państwie. Wykazali pewne braki o charakterze słabości systemowych i takie braki bałaganiarskie, ale one występują po obydwu stronach - po stronie Kancelarii Premiera, MON, ale też po stronie Kancelarii Prezydenta. Tu wina jest zdecydowanie bardziej rozłożona - stwierdził poseł Sojuszu. Jego zdaniem jednak, winę tę powinien wskazać nie zespół Macierewicza, a komisja pod kierownictwem szefa MSWiA Jerzego Millera. - Tam są eksperci, a nie politycy, przynajmniej ci dokonujący analiz technicznych i merytorycznych i to ich opinia powinna być podstawą do tego, żeby premier wyciągał wnioski - zaznaczył Wziątek.

 

"Tusk, Miller, Sikorski, Arabski i Kopacz - współodpowiedzialni za katastrofę"

"Biała księga" nieobiektywna

Szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej powiedział, że "jako poważną słabość" traktuje pominięcie w "białej księdze" roli Kancelarii Prezydenta w przygotowaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia ubiegłego roku. - Ale rozumiem, że pan Antoni Macierewicz zrobił to w pełni świadomie. To tylko pokazuje, że ten materiał nie jest w pełni obiektywny, i że jest bardzo tendencyjny - ocenił polityk SLD. - Generalnie moja ocena "białej księgi" jest taka, że to jest powrót PiS do retoryki tragedii smoleńskiej i wykorzystywanie tej tragedii do gry wyborczej. Prawdopodobnie będzie kilka jeszcze innych PiS-owskich odsłon w sprawie tragedii smoleńskiej, a więc możemy się spodziewać, że za chwilę pojawią się kolejne prezentacje, kolejne oskarżenia - podsumował poseł Sojuszu.

PAP, arb