Tusk: komisja Millera miała wykluczyć zamach. I wykluczyła

Tusk: komisja Millera miała wykluczyć zamach. I wykluczyła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. premier.gov.pl 
Premier Donald Tusk podkreślił, że podstawowym efektem prac komisji szefa MSWiA Jerzego Millera badającej okoliczności katastrofy smoleńskiej, było określenie bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej, a przede wszystkim wykluczenie zamachu oraz nacisków na pilotów.
- Wykluczono zatem celowe działanie osób trzecich lub instytucji trzecich, wykluczono zamach, a z drugiej strony wykluczono także naciski, których efektem miała być próba lądowania bez zgody pilotów czy wbrew ich woli - podkreślił premier. Dzięki pracom komisji, zdaniem szefa rządu, można jednoznacznie wykluczyć te skrajne interpretacje, jakie pojawiały się w obiegu publicznym w ostatnich kilkunastu miesiącach. 

Wszystko o raporcie Millera we Wprost24

Raport MAK? "Uzupełniony"

Premier Donald Tusk zaznaczył, że w raporcie z prac polskiej komisji jest to, czego zabrakło w raporcie MAK, czyli wskazanie na błędy i niedociągnięcia w przygotowaniu lotniska w Smoleńsku i działaniach kontrolerów. - Ustalenia komisji być może nie znajdą entuzjastów tez radykalnych, spiskowych, o politycznym nastawieniu - dodał. - Nie ma więc zamachu, natomiast jest to, czego w raporcie MAK-u zabrakło. A więc jest także wskazanie na błędy i niedociągnięcia, jeśli chodzi o przygotowanie lotniska i działanie kontrolerów - zaznaczył.

Naciski? "Nie było"

Szef rządu podkreślił, że w raporcie nie ma również informacji o naciskach na pilotów. - Jest opisane w raporcie domniemane poczucie presji ze względu na rangę lotu i rangę pasażerów i brak decyzji prezydenta, do którego prawdopodobnie zwracano się w samolocie o decyzję o wyborze zapasowego lotniska - powiedział premier. - Jest też jednoznaczne stwierdzenie, że ta okoliczność nie miała bezpośredniego wpływu na decyzję pilotów. To ważne, abyśmy nie szukali dodatkowych politycznych wątków tam, gdzie ustalenia wydają się w wielu sprawach dość proste i oczywiste - zaznaczył Tusk.

Opozycja? "Nieodpowiedzialna"

Premier ocenił jednocześnie, że postawa opozycji od pierwszych dni po katastrofie smoleńskiej aż do dzisiaj jest "skrajnie nieodpowiedzialna". - W interesie Polski, w interesie dochodzenia do prawdy, także w wymiarze międzynarodowym, byłaby zdecydowanie większa solidarność wokół państwa polskiego - podkreślił Tusk. Szef rządu przypomniał, że już kilka dni po katastrofie smoleńskiej pojawiły się "najbardziej fantastyczne, groźne, nacechowane złą wolą interpretacje tego zdarzenia, wśród których królowała spiskowa wizja o zamachu".

Śledztwo? "To musieli robić Rosjanie"

Mówiąc o śledztwie w sprawie katastrofy premier przekonywał, że "nie ma żadnych przepisów, umów, warunków prawnych, które umożliwiłyby przejęcie śledztwa smoleńskiego przez stronę polską, jeśli Polska chciałaby prowadzić je z elementarną skutecznością". - Samolot TU-154M spadł na terytorium Rosji. Ne ma żadnych przepisów, żadnych umów, warunków prawnych, które umożliwiłyby przejęcie przez polską stronę śledztwa - jeśli chcielibyśmy te śledztwo prowadzić z elementarną skutecznością, a więc dostępnością do miejsca wypadku, do wraku, do czarnych skrzynek oraz Rosjan, którzy brali udział w zdarzeniach 10 kwietnia -  tłumaczył premier.

Szef rządu poinformował, że nie wyklucza zorganizowania międzynarodowej konferencji, która by wskazała, że istnieją pewne luki w przepisach prawa międzynarodowego, a także w relacjach bilateralnych - w takich przypadkach jak katastrofa smoleńska. Tusk podkreślił też, że najważniejszą rzeczą jest, aby Polska - jako państwo - potrafiła uniknąć takich katastrof w przyszłości. - To jest główne zadanie raportu i tak również rozumiem najważniejsze zadania administracji po raporcie - zaznaczył.

PAP, arb