Odchudzanie TVP

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad 1000 osób ma stracić w tym roku pracę w telewizji. Kierownictwo tłumaczy zwolnienia sytuacją ekonomiczną. Zwalniani mówią o kryteriach politycznych.
Na pierwszy ogień poszła Telewizyjna Agencja Informacyjna (przygotowuje programy informacyjne TVP). Przesłana do konsultacji związkom zawodowym lista osób do zwolnienia z TAI liczy 58 osób.

W "Panoramie" pracę ma stracić m.in. jej były szef Jerzy Samoń oraz Joanna Łagodzińska - Molak, Bożena Targosz, Piotr Wilczkowski i Lech Chybowski. Na liście zwolnień TAI znaleźli się także Agnieszka Romaszewska, Piotr Górecki (były korespondent w Pradze), Andrzej Geber, Jerzy Modlinger i Dorota Jarosławska.

"Wyrzuca się w ogóle dziennikarzy niewygodnych politycznie; tych, którzy nie mają zdecydowanego poparcia politycznego, a także ludzi związanych z PSL jak np. Jerzy Samoń" - uważa Romaszewska.

O wyjaśnienia w sprawie planowanego zwolnienia dwóch dziennikarek "Wiadomości" TVP w liście do prezesa telewizji Roberta Kwiatkowskiego zwróciła sięczłonkini KRRiT Danuta Waniek. Według niej nie ma podstaw merytorycznych do tej decyzji.

Chodzi o Iwonę Maruszak (sprawozdawca sejmowy) i Beatę Kolis (sprawozdawca z Senatu), które znalazły się na liście 12 dziennikarzy do zwolnienia w "Wiadomościach".
"Sprawozdawczość parlamentarna jest materią niezwykle wrażliwą, tutaj trzeba być szalenie ścisłym, bardzo rzetelnym, żeby nie  naruszyć interesów żadnej partii politycznej. Wydaje mi się, że  te osoby, które do tej pory były desygnowane przez telewizję do  tego typu pracy zdały egzamin bez zarzutu". Zamiana dziennikarzy "czasem nie wychodzi na dobre samym odbiorcom" - uważa Waniek.

Jako aroganckie i niedopuszczalne określiła przy tym tłumaczenie szefa "Wiadomości" Piotra Sławińskiego, który komentując dla "Rzeczpospolitej" zwolnienia miał powiedzieć, że w jego programie pracuje za dużo kobiet. Podkreśliła, że w świetle konstytucji jest to motywacja sprzeczna z prawem.

Sam Sławiński w rozmowie z PAP zaprzeczył, jakoby użył takiej argumentacji.

Według szefa "Wiadomości" w przypadku Kolis o zwolnieniu zdecydowała zbyt mała liczba materiałów przygotowanych przez nią. Do Maruszak nie ma natomiast zarzutów. Pytany, czym kierował się podejmując decyzję o jej zwolnieniu, odpowiedział: "Ponieważ taką podjąłem decyzję. Mam takie prawo. Kierowałem się tym, by po zwolnieniach program mógł normalnie się ukazywać, bez żadnych zakłóceń".

Obecne zwolnienia mają "swoje podłoże ekonomiczne, niekoniecznie merytoryczne", podkreślił.

Zapowiadając w styczniu zwolnienia władze TVP informowały, że obowiązywać będą przy nich określone kryteria: wykształcenie, znajomość języków obcych, odbyte szkolenia i kompetencje.


Zwolnienia, które kierownictwo TVP tłumaczy kryzysem na rynku reklam i spadkiem wpływów z abonamentu, ma dotyczyć przede wszystkim pracowników administracji i obsługi (30 proc.), pracowników technicznych (20 proc.) i tyle samo pracowników twórczych (np. dziennikarzy i kamerzystów). 60 proc. zwolnień dotyczy ogólnopolskich anten, 40 proc. - pracowników z oddziałów terenowych.

O tym, kto straci pracę, decydują dyrektorzy poszczególnych jednostek organizacyjnych po przeprowadzonym według określonych kryteriów przeglądzie kadr.

em, pap