"Prawo przestaje być narzędziem sprawiedliwości"

"Prawo przestaje być narzędziem sprawiedliwości"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Romaszewski (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Za redukcją liczby uchwalanych ustaw i "przywróceniem znaczenia słowu »polityka«" opowiedział się Zbigniew Romaszewski, wicemarszałek Senatu, ubiegający się ponownie o mandat senatorski jako kandydat PiS.
- Najważniejszą rzeczą, która w tej chwili jest do zrobienia jest kwestia ustawodawstwa. Nasz Dziennik Ustaw wychodzi w objętości 20-25 tys. stron i właściwie nie jest pisany dla obywateli - powiedział Romaszewski. Jego zdaniem, należy "ograniczyć zalew ustaw, nad którym właściwie nikt nie panuje". - Prawo w tej chwili odrywa się od rzeczywistości i zamienia się w  pewną lawinę formułek, która zalewa ludzi. Mamy sytuację taką, że prawo przestaje być narzędziem sprawiedliwości - zaznaczył.

Postpolityka służy otumanianiu

Romaszewski chce też "przywrócić znaczenie słowa »polityka«". - Polityka to piekielnie trudna sztuka budowania konsensusu, budowania porozumienia wewnątrz społeczeństwa - podkreślił senator. Od polityki Romaszewski zdecydowanie oddziela postpolitykę, którą określił jako "sztukę wygrywania wyborów i obejmowania rządów niezależnie od tego, czy się chce coś realizować, czy tylko chce się posiadać władzę". Jego zdaniem, polityka jest potrzebna obywatelom, a  postpolityka "chyba nie, bo służy w gruncie rzeczy ich otumanianiu".

Romaszewski podkreślił, że to właśnie obywatele uważają, iż polityka jest im niepotrzebna. Wezwał ludzi do tego, aby  "czuli się pełnoprawnymi, świadomymi obywatelami, aby zwracali uwagę na  to, co dzieje się w kraju". Skrytykował natomiast osoby, które odcinają się od polityki twierdząc, że jest ona "brudna". Zdaniem Romaszewskiego, tego typu myślenie jest "plagą tych wyborów".

"Demontaż świadomego społeczeństwa. Przerażające"

W jego opinii, polityka obecnie przestaje być budowaniem kompromisu, który zastąpiony zostaje przez PR, co prowadzi do "hodowania obywateli, którzy są bezrefleksyjni i którzy są w stanie przyjmować tylko rzeczy łatwe, proste i przyjemne". - W tej chwili demontaż świadomego społeczeństwa jest dla mnie po  prostu przerażający. Rozumiem, że warunki życiowe narzucają to, że  ludzie, szczególnie młodzi, zajęci są przede wszystkim budowaniem swojej przyszłości. Pracując po 10-12 godzin - jeśli mają pracę - ochoty na  poważne sprawy nie mają - ocenił wicemarszałek Senatu. - Resztę społeczeństwa usiłujemy przekonywać przy pomocy PR-u, który w  czasach PRL nazywał się po prostu propagandą - dodał.

Jednomandatowa brzytwa

Romaszewski odniósł się także do zmian w sposobie wyłaniania senatorów (wprowadzone zostały okręgi jednomandatowe do Senatu). - Okazuje się, że wójta wybiera się w dwóch turach, prezydenta miasta, burmistrza wybiera się w dwóch turach, ale dla senatora wystarczy jedna. Tak to zostało skonstruowane, ale za tym nie poszło w gruncie rzeczy nic więcej. Przypuszczam, że opinia publiczna jest przekonana, że  senator, który będzie pochodził z jednomandatowego okręgu, będzie jakimś jej przedstawicielem, będzie się zajmował sprawami tego okręgu. Nic bardziej nieprawdziwego, bo uprawnienia senatora po prostu nie uległy zmianie - komentował. Wprowadzenie jednomandatowych okręgów w wyborach do Senatu nazwał "PR-owskim gestem". - Wybory w okręgach jednomandatowych to jest jakaś taka brzytwa, która wycina wszystkich mniejszych kandydatów - ocenił.

Romaszewski kandyduje do Senatu z okręgu obejmującego Pragę Południe, Pragę Północ, Rembertów, Targówek i Wesołą. Jest jedynym senatorem sprawującym nieprzerwanie urząd od czasu ponownego powołania Senatu w  1989 r.

zew, PAP