"Niemcy to nasz przyjaciel, a Kaczyński idzie z nimi na wojnę"

"Niemcy to nasz przyjaciel, a Kaczyński idzie z nimi na wojnę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Angela Merkel i Donald Tusk (fot. FORUM)
Premier Donald Tusk ocenił, że prezes PiS Jarosław Kaczyński rozpoczął wojnę, "na razie na słowa", z Niemcami. Szef rządu podkreślił jednocześnie, że w Europie nie ma bardziej przyjaznego Polsce przywódcy niż kanclerz Niemiec Angela Merkel. Tusk odniósł się w ten sposób do informacji zawartej w książce Jarosława Kaczyńskiego "Polska naszych marzeń", że kanclerstwo Merkel nie było wynikiem czystego zbiegu o okoliczności.
- Jarosław Kaczyński dzisiaj, jeszcze zanim wygrał wybory, już rozpoczyna wojnę i to z dość poważnymi partnerami. Rozpoczyna wojnę, na razie na słowa, z państwem z którym dobra współpraca, jaką zagwarantowałem przez cztery lata, przynosiła Polsce korzyści, a nie straty - podkreślił premier. Szef rządu zaznaczył, że dzisiaj w Europie nie ma bardziej przyjaznego dla Polski przywódcy niż Angela Merkel.

"Europa potrzebuje spokoju, a Kaczyński ma obsesję"

W ocenie Tuska, Jarosław Kaczyński ma obsesję na punkcie naszych sąsiadów, co spowodowało kiedyś m.in. gorszą wymianęR gospodarczą zarówno z Niemcami, jak i Rosją. Lider PO podkreślił jednocześnie, że w polityce zagranicznej bardzo ważna jest odwaga, zdrowy rozsądek, ale także zdolność realistycznej oceny tego, co możliwe. Tusk ocenił też, że Europa potrzebuje pokoju i solidarności, podobnie jak Polska potrzebuje pokoju i solidarności z naszymi sąsiadami. - Każdy kto to wywraca, nawet jeśli na razie są to tylko słowa, naraża polski interes narodowy na szwank. Jestem o tym przekonany - zaznaczył premier.

Różnica między Tuskiem a Kaczyńskim jest wielka jak... koń?

Tusk podkreślił też, że miliony Polaków dzisiaj mają miejsca pracy m.in. dzięki temu, że wymiana gospodarcza między Polską a Niemcami jest tak duża. - Te słowa Kaczyńskiego, i to tuż przed wyborami, niech będą wielkim znakiem ostrzegawczym - zaznaczył szef rządu. - Ja z różnych powodów uchodzę za profesjonalistę w relacjach polsko-niemieckich i z punktu widzenia polskiego interesu dobrze jest mieć premiera, który naprawdę dobrze zna naszych sąsiadów - dodał. Przekonywał też, że Polska będzie miała dużo trudniejsze zadanie w Europie, także w pozyskiwaniu środków unijnych, jeśli krajem będą rządzić ludzie, którzy "szukają konfliktu i to tak bez zupełnie żadnego wyraźnego powodu". - Różnice między mną a Jarosławem Kaczyńskim są tak oczywiste i chyba nie wymagają szczególnej wyobraźni. Koń, jaki jest, każdy widzi, różnice między nami są wielkości konia - stwierdził szef rządu. W jego ocenie nie trzeba jakichś "szczególnie plastycznych metafor", by opisać różnice między nim a prezesem PiS, bo Polacy mogli sami się przekonać, na czym polega rządzenie jego, a na czym Jarosława Kaczyńskiego.

"Panie prezesie - niech pan myśli o Polsce"

Szef rządu podkreślił jednocześnie, że nie ma zamiaru robić "sprawy międzynarodowej" z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat Merkel. Zaapelował jedynie do szefa PiS, by w kampanii nie szafował interesem Polski "w tak nieodpowiedzialny sposób jak w ostatnim czasie". - Gdybym miał z liderami europejskimi rozmawiać na temat każdej kontrowersyjnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, to od rana do wieczora wisiałbym na telefonie. Nie ma - moim zdaniem - takiej potrzeby - ironizował premier. Dodał, że może tylko zaapelować "do polityków w Polsce, ale właściwie głównie do Jarosława Kaczyńskiego, żeby przez jakiś czas pomyślał o tym, jaki jest naprawdę interes Polski, i nie szafował tym interesem w kampanii w tak nieodpowiedzialny sposób, jak w tym ostatnim czasie". - Nie mam zamiaru robić z tego sprawy międzynarodowej, niestety ona chyba sama się zrobiła. Mam nadzieję, że nie będzie z tego jakichś przykrych dla Polski konsekwencji - podsumował Tusk.

PAP, arb