Walcz o swoje!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jesteś ofiarą błędu lekarza? Straciłeś pieniądze wskutek błędnej decyzji urzędnika? Zepsułeś samochód na uszkodzonej drodze? Złóż pozew i domagaj się w sądzie odszkodowania!
Jeśli przeraża cię sądowa machina lub nie masz pieniędzy na niezbędne opłaty, zdaj się na adwokata, który odbierze honorarium po wygraniu sprawy. Jeśli nie wygra, nie zapłacisz nic! Przyznawane przez polskie sądy odszkodowania nie są jeszcze tak wysokie jak na Zachodzie. W USA ofiara błędu lekarskiego otrzymała równowartość 200 mln zł, a w Polsce rekordowe odszkodowanie z tego tytułu wyniosło 360 tys. zł. Jednak błędy urzędników czy lekarzy nie są już bezkarne. Wkrótce to nie państwo bądź samorządy będą nam wypłacać odszkodowania, lecz firmy ubezpieczeniowe, w których urzędnicy, lekarze czy usługodawcy wykupią polisy.
Popełniłeś błąd - płać!
-W demokratycznym państwie sąd jest najlepszym miejscem, aby się przekonać, kto ma rację: władza czy obywatel - mówi Marek Nowicki, prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Oddając głos w wyborach wskazujemy przedstawicieli władzy. Potem, gdy łamane jest prawo, możemy ich dyscyplinować podczas postępowania sądowego. Jak wynika z badań przeprowadzonych dla "Wprost" przez Pentor, 70 proc. Polaków wystąpiłoby do sądu, gdyby urzędnik wydał niesprawiedliwą decyzję i w jej wyniku ponieśliby straty finansowe. "Bicie urzędników po kieszeni" to dobry sposób na poprawę funkcjonowania administracji i lepsze zarządzanie publicznym groszem. Podobnie jest ze służbą zdrowia. Popełnianie błędów po prostu się nie opłaca.

Anicie i Waldemarowi Gohlom urząd skarbowy w Kędzierzynie-Koźlu wypłacił 850 tys. zł odszkodowania. W 1995 r. urząd zajął im sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych kosmetyki - rzekomo na poczet nie zapłaconych podatków. NSA orzekł, że Gohlowie nie mieli żadnych zaległości skarbowych. Wówczas Waldemar Gohla zażądał zwrotu zajętego towaru, ale okazało się, że aż 40 proc. kosmetyków zniknęło. Urząd skarbowy odrzucił roszczenia, lecz sąd cywilny przyznał odszkodowanie. - Miałem w kieszeni prawomocny wyrok, lecz przez ponad dwa miesiące zbywano mnie. W końcu wystąpiłem do komornika, który zajął konto urzędu skarbowego i pieniądze się znalazły - opowiada Waldemar Gohla.
Polisa od błędu
W ubiegłym roku złożono około 1300 pozwów przeciwko urzędnikom (w ostatnich czterech latach liczba pozwów wzrosła o połowę). Rocznie wypłaca się już kilkaset milionów złotych odszkodowań. Jeśli stroną pozwaną jest skarb państwa, wówczas pieniądze pochodzą z rezerwy budżetowej. Na świecie za błędy płacą ci, którzy je popełnili, a właściwie płacą za nich firmy ubezpieczeniowe. Osoby, którym błędy zdarzają się często, muszą po prostu uiścić bardzo wysoką składkę.
W Stanach Zjednoczonych polisy od odpowiedzialności cywilnej ogromnie wpłynęły na rozwój sektora ubezpieczeniowego. Wpłynęły wprawdzie również na podrożenie niektórych usług, szczególnie medycznych, ale jednocześnie znacznie poprawiła się jakość tych usług. Nie chcąc ryzykować wysokich odszkodowań, lekarze zaczęli zlecać szczegółowe badania diagnostyczne, co poprawiło wczesną wykrywalność raka i chorób serca. Amerykański politolog Edward Luttwak stwierdził, że "gospodarka amerykańska rozkwitła dzięki chciwym adwokatom".
Wina bez winowajcy
W grudniu 2001 r. Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie Romualda Kozłowskiego, a także Małgorzaty i Ryszarda Bodysów. Sądy powszechne różnych instancji odmówiły małżeństwu prawa do odsetek od kwoty, którą fiskus bezprawnie przetrzymywał przez 1503 dni. Sędziowie argumentowali, że nie stwierdzono winy konkretnego funkcjonariusza państwa, a to jest warunek konieczny - zgodnie z art. 418 kodeksu cywilnego - zasądzenia odszkodowania. Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z ustawą zasadniczą.
-Na podstawie tego orzeczenia złożyłem do sądu wniosek o wznowienie postępowania. Czekam już pół roku na wyznaczenie terminu rozprawy. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że różnica pomiędzy Trybunałem Konstytucyjnym a zwykłymi sądami jest taka jak między premierem a sołtysem - opowiada Romuald Kozłowski, który nadal domaga się od państwa 80 tys. zł odszkodowania za szykany, jakich doświadczył podczas służby w milicji, gdy w 1974 r. wziął ślub kościelny.
Identyczne rozumowanie zaprezentował ostatnio Sąd Najwyższy przy okazji rozpoznawania sprawy wytoczonej wojewodzie mazowieckiemu przez Barbarę Ś. Wskutek błędu urzędnika jej dom stanął na skrzyżowaniu. Barbara Ś. wystąpiła do głównego inspektora nadzoru budowlanego o odszkodowanie. Ten odmówił, twierdząc, że poszkodowana nigdy nie była stroną postępowania administracyjnego. Sąd Najwyższy uznał, że wystarczy wydanie decyzji niezgodnej z przepisami, by można się starać o odszkodowanie.
Obecnie pokrzywdzeni obywatele nie muszą wskazywać konkretnych winnych. Powinni tylko wykazać, że zostało naruszone prawo. Kodeks pracy ogranicza jednak materialną odpowiedzialność pracownika (do wysokości trzech miesięcznych pensji). Tymczasem niekompetentny, leniwy czy złośliwy urzędnik powinien odpowiadać całym swoim majątkiem. Sejmowa komisja, która przygotowuje zmiany w prawie pracy, dostrzega to demoralizujące ograniczenie. W proponowanych poprawkach zakłada się więc pełną odpowiedzialność.
Rzecznik praw obywatelskich skierował niedawno do TK wniosek o zbadanie, czy zgodne z konstytucją są przepisy ograniczające odpowiedzialność odszkodowawczą państwa tylko do wysokości rzeczywistej szkody (tak stanowi art. 160 kodeksu postępowania administracyjnego oraz art. 260 ordynacji podatkowej). Zdaniem prof. Andrzeja Zolla, obywatelowi musi przysługiwać także prawo do dochodzenia utraconych korzyści. Powszechne zasady odszkodowawcze od czasów rzymskich bowiem stanowią, iż pokrzywdzeni mogą żądać zwrotu lucrum cessans, czyli utraconych korzyści.
Koniec świętych krów
Po zabójstwie Grzegorza Przemyka w MSW zrobiono wszystko, by za śmiertelne pobicie maturzysty nie odpowiadali - także materialnie - funkcjonariusze milicji. Obecnie nie ma już świętych krów. Odszkodowanie można otrzymać także za bezprawne działania policji. Rodzice Przemka Czai, który kilka lat temu został śmiertelnie pobity w Słupsku, zażądali pół miliona złotych. Najbliżsi mężczyzny zastrzelonego przez komendanta policji w Łomazach domagają się 800 tys. zł odszkodowania.
Precedensowy wyrok zapadł niedawno przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Na 200 zł wyceniono cierpienia moralne Adriana Gałaszkiewicza, działacza Komitetu Wolny Kaukaz, który został zatrzymany przez policję podczas nielegalnej manifestacji zorganizowanej przeciwko wizycie w Poznaniu prezydenta Rosji Władimira Putina. Ponad czterdziestu działaczy Wolnego Kaukazu (także wówczas zatrzymanych) również zamierza złożyć pozwy. Okazuje się, że nawet nielegalna manifestacja musi być rozwiązana przez stróżów porządku zgodnie z obowiązującymi procedurami. "Droga na skróty" kosztuje - choćby symboliczne 200 zł. Kosztuje także prokuraturę przekraczającą swoje uprawnienia. Jan K. otrzyma 14 tys. zł z lubelskiej Prokuratury Okręgowej oraz Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie za utratę przedmiotów zabezpieczonych podczas przeszukiwania jego posesji. Z kolei Ryszard A., który spędził kilka miesięcy w areszcie jako podejrzany o wyłudzenie z Huty Sendzimira stali o wartości 1,4 mln zł, po uniewinnieniu otrzymał 51 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
Ponad 15 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia ( plus odsetki od tej sumy) otrzymał od skarbu państwa rabin Wawa Morejno za nieprawidłową eksmisję, którą wykonano w jego łódzkim mieszkaniu w 1988 r. Część przedmiotów wyniesionych z mieszkania rabina uznano wówczas za bezwartościowe i wyrzucono na śmietnik lub spalono. Pół roku temu Sąd Okręgowy w Poznaniu przyznał 17 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia Jarosławowi Krollowi, którego policja niesłusznie podejrzewała o napad na agencję PKO BP. Kroll spędził w areszcie 40 dni.
Rynkowe odszkodowania
Polskie sądy zaczęły wreszcie realnie wyceniać ludzkie cierpienia i utratę zdrowia. Na razie "urynkowiono" wysokość odszkodowań za błędy popełnione przez lekarzy (pracując na etatach, stają się oni funkcjonariuszami państwa i skarb państwa ponosi za nich odpowiedzialność). Aż 360 tys. zł zapłaci wojewoda małopolski za zaniedbania medyków, którzy pracują w podległych mu szpitalach. Pozew wniósł mąż zmarłej podczas porodu kobiety, która osierociła troje dzieci. Z kolei 230 tys. zł oraz rentę (1600 zł miesięcznie) otrzyma Urszula Szymczak. Wskutek zaniedbań podczas operacji tarczycy straciła głos. Systematycznie rosną kwoty zasądzane dla pacjentów zarażonych w szpitalach żółtaczką. Jeszcze kilka lat temu było to maksymalnie 30 tys. zł. Obecnie coraz częściej przyznaje się około 100 tys. zł. Wojciech Lewandowski od 13 lat żyje z igłą chirurgiczną w głowie. Lekarze twierdzą, że nie stanowi ona żadnego zagrożenia dla jego zdrowia. Nie chcą jej usunąć. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał jednak, że igła jest przyczyną cierpień pacjenta, i przyznał mu zadośćuczynienie w wysokości 40 tys. zł.
Strasburska sprawiedliwość
Od 1993 r. nasi obywatele mogą kierować skargi na III RP do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, jeśli odszkodowania nie przyzna im polski sąd. Polacy chętnie korzystają z tej drogi - zajmujemy drugie miejsce pod względem liczby wnoszonych spraw (1763 obywateli RP w 2001 r. wniosło prawomocną skargę do trybunału). - Zasądzane tam kwoty w oczywisty sposób wywierają nacisk na polski wymiar sprawiedliwości. Zobowiązania skarbu państwa nie są na razie duże. Wciąż bardziej opłaca się państwu wypłacić zadośćuczynienie po wyroku w Strasburgu, niż reformować wymiar sprawiedliwości, by nie narażać się na procesy za przewlekłość postępowania. Ale dla naszego państwa to wstyd! Po każdej przegranej sprawie musimy w Radzie Europy składać wyjaśnienia na temat wykonania wyroku - mówi prof. Krzysztof Drzewicki, radca, minister pełnomocny w Stałym Przedstawicielstwie RP przy Radzie Europy, przedstawiciel RP przy Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Najczęściej zasądzane są od Polski zadośćuczynienia za przewlekłe rozpoznawanie spraw. Europejski Trybunał Praw Człowieka stoi bowiem na stanowisku, że obowiązkiem państwa jest takie zorganizowanie aparatu wymiaru sprawiedliwości, by mógł w "rozsądnym terminie" ferować wyroki.
Maciej Łuczak
Rafał Pleśniak

Pełny tekst "Walcz o swoje" w najnowszym, 1022 numerze tygodnika "Wprost", w kioskach od poniedziałku 24 czerwca.
W numerze także: Sierota na sprzedaż (Ponad 100 tysięcy rosyjskich dzieci wywieziono nielegalnie za granicę po rozpadzie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.)
Śmierć na receptę (Szkodliwe działanie leków jest jedną z głównych przyczyn zgonów nie tylko w Stanach Zjednoczonych. W Polsce nie znamy nawet skali problemu.)
Kto po Engelu? (Kto ma poprowadzić piłkarską reprezentację Polski w eliminacjach do mistrzostw Europy? Wybieramy nowego selekcjonera biało - czerwonych.)