Wierny żołnierz wykonał zadanie
Eurodeputowany przyznaje, że wciąż nie wie, za co usunięto go z PiS. - Czekamy na uzasadnienie, bo ono mogłoby dać jakieś światło, kto wie, może cień na tę decyzję, bo jeżeli nawet ktoś uznał, że nasze działania były niedobre czy szkodliwe, to czy to były takie działania, żeby usunąć ludzi, którzy jednak kawałek życia i pracy też włożyli? - zastanawia się Cymański. Dodaje, że jeśli mówi się o lojalności wobec partii, to należy wskazać również na konieczność zachowania lojalności przez partię wobec jej członków. - To jest relacja wzajemna. Partia swoją pozycję zawdzięcza tysiącom ludzi w terenie, działaczom, to jest wzajemna relacja, koegzystencja - podkreśla Cymański. Eurodeputowany przekonuje też, że "na froncie szóstej przegranej bitwy" wyborczej "działał jak przystało na prawdziwego pisowca". - Jeździłem, spotykałem się na dziesiątkach spotkań z ludźmi w mediach, próbowałem, kombinowałem - przypomina. - Swoje zadanie jako wierny żołnierz wypełniłem - podsumowuje.
"PO robiła nam prezenty. Dlaczego przegraliśmy?"Dlaczego po wyborach eurodeputowani zaczęli na łamach mediów dyskutować o sytuacji wewnętrznej PiS-u? - Po wyborach, kiedy kurz bitewny opadnie, kiedy trzeba spojrzeć na własne rany, jest etap nie tylko lizania ran, ale i analizy. I pytanie podstawowego: czy to Platforma? Przecież, jak to mówi młodzież, to „cieniasy", oni słabo rządzili, tyle mieliśmy od nich prezentów, nie tylko że ceny benzyny, żywności, tylko jedną reformę zrobili i odsunęli PiS od władzy. W tej sytuacji jednak tak przegrać to boli. I to jest pytanie: czy oni są tacy wspaniali? - tłumaczy Cymański.
Polskie Radio, arb