Kwota lepsza od parytetu
Kozłowska-Rajewicz podkreśliła, że drugi bardzo istotny obszar w jej działaniach to równość w życiu publicznym i polityce. - Wprowadziliśmy ustawę kwotową i mamy za sobą dużą dyskusję o tym, jak zwiększać udział kobiet w polityce, ale to nadal za mało - podkreśliła. Dodała, że nie widzi potrzeby nowelizacji ustawy kwotowej. - Nie jestem zwolenniczką parytetu na listach wyborczych, zawsze uważałam, że są potrzebne bardziej elastyczne rozwiązania, takie jak kwota 35 proc. To przyspiesza naturalne mechanizmy, pełni funkcję edukacyjną, stymulatora zmiany kulturowej, ale nie powoduje patologii - nie ma gwałtownej reakcji osób, które dostrzegają w nowym rozwiązaniu niesprawiedliwość - podkreśliła. Nowa pełnomocnik ds. równego traktowania przypomniała, że PO ma wewnętrzne regulacje zapewniające co najmniej jedną kobietę w pierwszej trójce i co najmniej dwie w pierwszej piątce na liście. - Ustawa kwotowa, jeśli była dobrze rozumiana, zupełnie wystarczyła, żeby zwiększyć liczbę kobiet w Sejmie. Nasze doświadczenie pokazuje, że luźna rama ustawowa i wewnętrzna dyscyplina w partii wystarczają. Lepiej domagać się od partii, żeby podjęły wewnętrzne uchwały, które zabezpieczyłyby obecność kobiet i mężczyzn na miejscach wybieralnych - oceniła Kozłowska-Rajewicz.
"Kobiety przegrały? Za cztery lata znów powalczą"
Nowa pełnomocnik ds. równego traktowania zwróciła uwagę, że ustawa kwotowa - choć nie spowodowała radykalnego wzrostu liczby kobiet w Sejmie - doprowadziła do tego, że w wyborach startowało dwa razy więcej kobiet niż cztery lata temu. - A kobiety nigdy nie zostawiają niezałatwionych spraw za sobą. Jestem przekonana, że większość z tych, które zdecydowały się na start, poczuły, na czym to wszystko polega, i przegrały, będzie startowała w kolejnych wyborach. Będą się domagały wyższych miejsc i część z nich wygra, bo będą wiedziały, jak się do tego przygotować - przekonywała. Podkreśliła, że sama pierwsze swoje wybory przegrała, drugie też, dopiero w trzecich się udało. - Większość kobiet, które znam, to są osoby tak ambitne, że doświadczenie z tegorocznych wyborów na pewno wykorzystają w wyborach samorządowych. I to jest ogromny sukces ustawy kwotowej, że mamy dwa razy większą pulę kobiet aktywnych politycznie - zaznaczyła.
Związki partnerskie coraz bliżej?
Kozłowska-Rajewicz pytana o opinię na temat związków partnerskich uznała, że warto poprzeć ustawę, która wzmacniałaby ludzi w decyzji prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego, nawet jeśli nie zdecydują się na małżeństwo. - Jednak pod względem prawnym sprawa nie jest łatwa i na pewno czeka nas długa i momentami burzliwa dyskusja w Sejmie. Wierzę, że w tej kadencji być może nie wszystkie propozycje, ale te najbardziej istotne, dotyczące wzajemnej reprezentacji prawnej, znajdą akceptację posłów i zostaną wprowadzone do systemu prawnego w Polsce - powiedziała.
Zdaniem pełnomocnik to, czy urząd pełnomocnika zostanie w KPRM, czy będzie przeniesiony do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, jest kwestią techniczną. - Ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość tych propozycji, o których myślę, wymaga zmian legislacyjnych albo na poziomie rozporządzeń, to ważne jest, aby być blisko źródła informacji. Ten obszar, w którym będę działać, jest bardzo interdyscyplinarny i wymaga kontaktów z wieloma ministerstwami, ale niewątpliwe największe pole wspólne jest z resortem pracy. Nie wiem, jaka będzie ostateczna decyzja, ale moim zdaniem pomysł przeniesienia do resortu pracy ma swoje zalety - oceniła Kozłowska-Rajewicz.
PAP, arb