Bombowy "żart"?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chwile grozy przeżył Kraków. Na dwie godziny przed przejazdem papieża na Rynku Głównym znaleziono podejrzany przedmiot, z którego wystawały kable.
Nie był to jednak żaden ładunek wybuchowy - wyjaśnił Paweł Biedziak, rzecznik KGP. W podejrzanej skarbonce był akumulator i kable, które wywołały podejrzenia.

"Po sprawdzeniu na poligonie przez pirotechników okazało się, że w skarbonce umieszczono atrapę ładunku wybuchowego, skonstruowaną z akumulatora i kabli" - mówił Biedziak. Policja podjęła wszelkie działania, by wykryć, kto zostawił ten pakunek i czy był to żart, czy też zwykły przypadek.

W niedzielę po południu policjanci sprawdzający Rynek Główny w Krakowie przed planowanym przejazdem papieża przez Rynek po zakończeniu mszy na Błoniach odkryli, że w skarbonce w pobliżu Ratusza znajduje się niewiadomego pochodzenia urządzenie z kablami. Na miejsce sprowadzono specjalnego robota pirotechnicznego.

"Robot przeniósł skarbonkę, która zostanie zdetonowana na poligonie w Pasterniku. Musimy ją zdetonować, by nie było żadnego zagrożenia" - wyjaśnił PAP rzecznik małopolskiej policji podinsp. Dariusz Nowak.

Zanim policja przystąpiła do usuwania skarbonki, nakazano pielgrzymom zgromadzonym w tej części Rynku odsunięcie się o kilkanaście metrów do wylotów ulic. Gdy skarbonkę wywieziono z Rynku pielgrzymi wrócili na miejsca przy barierkach.

Jak wyjaśnił Biedziak, policja zastosowała rutynową procedurę związaną z neutralizacją podejrzanych pakunków, które mogą stanowić ewentualne zagrożenie.

em, pap