Białoruski opozycjonista uwolniony

Białoruski opozycjonista uwolniony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksiej Michalewicz (fot. mat. prasowe) 
Białoruś wycofała się ze ścigania Alesia Michalewicza, wobec czego Prokuratura Okręgowa w Warszawie nakazała natychmiastowe jego zwolnienie - podała rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska. Straż Graniczna poinformowała, że Michalewicz został już zwolniony.
Lewandowska powiedziała, że po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu prokurator zwrócił się do Interpolu o niezbędne informacje, w tym o to, czy Białoruś wystąpiła z formalnym wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie.

Białoruski opozycjonista zatrzymany na Okęciu

- Uzyskaliśmy informację, że nie oraz że strona białoruska wycofała się z międzynarodowych poszukiwań tego pana - dodała. - W tej sytuacji prokuratura nie ma żadnych podstaw do wykonywania z nim żadnych czynności - podkreśliła prokurator. Jednocześnie Lewandowska oświadczyła, że polska prokuratura nie polecała zatrzymania Michalewicza. - Mówienie, że zatrzymanie jest pomyłką prokuratury to wprowadzanie w błąd opinii publicznej - powiedziała. Dodała, że był on poszukiwany przez Białoruś za pośrednictwem Interpolu za "organizowanie masowych demonstracji".

- Polski MSZ kupił mi bilet do Londynu, za parę godzin wylatuję - powiedział wieczorem Aleś Michalewicz, białoruski opozycjonista, który w poniedziałek został zatrzymany, a potem zwolniony przez polskich pograniczników na warszawskim lotnisku. - Decyzją prokuratora generalnego zostałem zwolniony - powiedział PAP Michalewicz. Dodał, że o zwolnieniu został poinformowany ok. godz. 17.30. Przed godz. 18 podpisywał ostatnie dokumenty. Jak ocenił, przez cały czas zatrzymania "był traktowany tak, jak to powinno być w państwie prawa". - Cały czas mogłem rozmawiać przez telefon komórkowy, mogłem swobodnie się poruszać po dużym pomieszczeniu - powiedział. - Przez cały czas pomagał mi wiceszef polskiego MSZ Krzysztof Stanowski - dodał.

Michalewicza zatrzymała w poniedziałek polska Straż Graniczna. - Według naszej najlepszej wiedzy jest to pomyłka prokuratury, która uwierzyła w list gończy wydany przez władze białoruskie - mówił wcześniej.

 pap, ps