"Odpowiedzialnych za śmierć naszych żołnierzy będziemy ścigać aż do skutku"

"Odpowiedzialnych za śmierć naszych żołnierzy będziemy ścigać aż do skutku"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ciała poległych żołnierzy już w kraju (fot. Newspix) 
Ciała pięciu polskich żołnierzy, którzy zginęli w środę w Afganistanie, są w Warszawie. Ceremonia uroczystego powitania poległych odbyła się w wojskowej części lotniska Okęcie. "Jesteśmy wstrząśnięci tą tragedią" - napisał do uczestników ceremonii prezydent Bronisław Komorowski. Oświadczył, że misja polskiego kontyngentu będzie kontynuowana.

Ciała przywiózł do Warszawy samolot C-130 Hercules. Polegli to: szer. Krystian Banach (miał 22 lata, był kawalerem), st. kpr. Piotr Ciesielski (33 lata, pozostawił żonę i dwie córki), st. szer. Łukasz Krawiec (24 lata, był kawalerem), st. szer. Marcin Szczurowski (miał 30 lat, pozostawił żonę i dwie córki) oraz st. szer. Marek Tomala (miał 25 lat, zostawił żonę i córkę). Wszyscy służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Ciesielski został pośmiertnie awansowany do stopnia młodszego chorążego, pozostali - do stopnia sierżanta.

Wszyscy zginęli w środę, gdy pod ich pojazdem wybuchła mina-pułapka. Polegli zostali przywitani z ceremoniałem wojskowym. Szef MON złożył kwiaty przy trumnach, a modlitwę poprowadził biskup polowy WP Józef Guzdek.

"To sprawa naszych sumień"

- Bandytów odpowiedzialnych za śmierć naszych żołnierzy będziemy ścigać aż do skutku, do postawienia ich przed sądem; to sprawa honoru żołnierzy i naszych sumień - powiedział szef MON Tomasz Siemoniak, żegnając na Okęciu poległych żołnierzy. - Niech Polacy, łamiąc się opłatkiem, pomyślą o tym, że przy wigilijnych stołach zabraknie pięciu wspaniałych chłopaków. Cześć ich pamięci! - powiedział Siemoniak, przemawiając nad pięcioma trumnami. Minister zapewnił rodziny poległych, z którymi łączy się w bólu, o "pełnym wsparciu, i w tej chwili, i w przyszłości". 

"Jesteśmy wstrząśnięci tragedią"

Prezydent Bronisław Komorowski nie przybył na uroczystość powitania ciał poległych. Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz powiedział wcześniej, że Komorowski ma zapalenie gardła. List od prezydenta odczytał szef BBN Stanisław Koziej. "Jesteśmy wstrząśnięci tragedią, która zabrała na raz pięć ludzkich istnień. Cios jest tym bardziej bolesny, że spadł na nas tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Świętami, które milionom ludzi na całym świecie niosą przesłanie radości, pokoju i nadziei" - napisał Komorowski.

Prezydent zapewniał, że łączy się w bólu z rodzinami poległych, ich przyjaciółmi, kolegami i przełożonymi. "W obliczu tej tragedii wszyscy jesteśmy jedną wielką polską rodziną, opłakującą śmierć naszych bohaterskich rodaków. Modlimy się za nich i ich najbliższych, aby dobry Bóg pocieszył ich w nieszczęściu" - mówił w imieniu prezydenta Koziej.

Komorowski: misja w Afganistanie będzie kontynuowana

Komorowski w liście podkreślał, że polegli byli dobrymi żołnierzami; za ofiarną służbę złożył im "wyrazy najgłębszego szacunku". "Nie bacząc na trudy i niebezpieczeństwa, nasi żołnierze wypełniają w  Afganistanie sojusznicze zobowiązania. Służą tam z przekonaniem, że  wypełniają misję wielkiej wagi, by pomóc mieszkańcom w przywracaniu normalnej egzystencji, w umacnianiu wolności i poczucia bezpieczeństwa" -  podkreślił Komorowski w liście. "Z szacunku dla poniesionych w czasie tej misji ofiar, w imię naszej sojuszniczej solidarności i wiarygodności będziemy tę misję realizować zgodnie z ustaleniami szczytu Lizbonie" - zaznaczył prezydent, nawiązując do ustaleń NATO z 2010 r., że wycofanie z Afganistanu nastąpi do końca 2014 r.

Ostatnie pożegnanie w Wigilię

Oprócz ministra obrony w uroczystości na Okęciu uczestniczyli m.in. szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski, szef BBN Stanisław Koziej, najwyżsi dowódcy wojskowi oraz rodziny poległych. Pogrzeby żołnierzy zostały zaplanowane na Wigilię. Trzy z nich mają się odbyć w Warmińsko-Mazurskiem, pozostałe - na Podkarpaciu i  Lubelszczyźnie. We wszystkich ceremoniach mają wziąć udział przedstawiciele kierownictwa MON.

zew, PAP