"Brak ulg i masa idiotycznych przepisów blokują sponsoring kultury"

"Brak ulg i masa idiotycznych przepisów blokują sponsoring kultury"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Henryka Bochniarz (fot. JERZY STALEGA / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
Finansowanie kultury przez sponsorów jest miarą dojrzałości demokracji, a Polska jest na dobrej drodze, żeby taki sponsoring sprawnie się rozwijał - mówili 26 stycznia uczestnicy debaty dotyczącej sponsorowania kultury przez sektor prywatny, m.in. Henryka Bochniarz, Agnieszka Rudzińska i Waldemar Dąbrowski.
Debatę "Skąd pieniądze na kulturę? Finansowanie kultury przez sektor prywatny - dobre praktyki" zorganizowano w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Publicysta "Gazety Wyborczej" Roman Pawłowski przywołał słowa ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, który opowiadając o nakładach na  kulturę wspomniał o tym, że około miliard złotych - na blisko 13 miliardów całego budżetu kultury - pochodzi ze środków prywatnych. - W tym miliardzie mieszczą się jednak tzw. przemysły kultury, czyli wszystkie przedsięwzięcia, które są projektami biznesowymi. To są te  sytuacje, w których ktoś inwestuje w produkcję płyty czy filmu, aby  odebrać potem należne zyski - tłumaczył Pawłowski. Jak twierdził, według różnych badań sponsoring w Polsce to od jednego do dwóch procent finansowania kultury. - To jest bardzo mało, zważywszy na to, że  kraje opierające się w większości na mecenacie prywatnym jak Wielka Brytania, wydają na ten cel ok. 600 mln funtów - zauważył Pawłowski.

Kultura korporacyjna zabija potrzebę dzielenia się

Dyrektor naczelny Teatru Wielkiego-Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski ocenił, że dwadzieścia minionych lat to dla Polski czas uprzywilejowany, który pozwala nam skrócić dystans cywilizacyjny do wiodących krajów Europy i  świata. - To czas dobry także dla polskiej kultury, w którym ukształtowała się - na zupełnie różnych zasadach, w różnych okresach -  relacja kultura-biznes - podsumował. Dąbrowski zwrócił uwagę, że w latach 90. Polacy mieli do czynienia z  sytuacją wzrastania sektora prywatnego gospodarki. - Wybitni przedstawiciele biznesu tworzyli niezwykłe czasami konstrukcje gospodarcze. Sprawiały one jednak, że mieli oni poczucie satysfakcji i  radości. Z potrzeby dzielenia się tym urodziła się istota finansowania kultury polskiej. To były decyzje człowieka, który awansował materialnie, ale który miał potrzebę podzielenia się tym z innymi, bardzo często w sferze kultury. To niestety się skończyło kiedy firmy zyskały to, co nazywa się kulturą korporacyjną. Kiedy na czele działów marketingu, PR-u stanęli młodzi oficerowie, wykształceni według wzorców zachodnich, a którzy z dokładnością suwmiarki zaczęli odmierzać odległość do klienta, od logo do rynku - mówił Dąbrowski. Jego zdaniem, "pozyskanie miliona złotych w lat 90. było łatwe w  porównaniu z pozyskaniem tej kwoty dzisiaj". - Uważam, że miara udziału sektora prywatnego w finansowaniu kultury jest miarą dojrzałości demokracji - podkreślił.

"Kultura jest zbyt mało przewidywalna by ją finansować"

Dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Agnieszka Rudzińska oceniła, że kultura jest dla biznesu zazwyczaj przedsięwzięciem zbyt niestandardowym, trudnym, mało sformalizowanym i mało przewidywalnym, aby je finansować. Co nie oznacza, że - jak zaakcentowała - pozyskanie sponsora jest niemożliwe. - Trzeba trafić na wizjonera. Jeżeli trafi się na człowieka, który ma w  sobie determinację pokonywania przeszkód, to się jednak udaje. Nam -  Muzeum Historii Żydów Polskich przecież się udało. Myślę o gronie ludzi, którzy doprowadzili do tego, że gmach muzeum już stoi. Rezultat tych wysiłków jest zachwycający, a to przecież na razie tylko skorupa muzeum, w które dopiero zostanie tchnięty duch - opowiadała. Rudzińska zwróciła też uwagę, że Muzeum Historii Żydów Polskich jest niestandardowym, ale modelowym przykładem partnerstwa publiczno-prywatnego między Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, m.st. Warszawa oraz Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny. Partnerzy publiczni pokrywają koszty związane z budynkiem oraz jego wyposażeniem. Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny jest partnerem odpowiedzialnym za pozyskiwanie dotacji na wystawę główną oraz na inne programy realizowane na rzecz muzeum od osób indywidualnych, fundacji, korporacji, zagranicznych rządów, oraz – w  ramach tzw. grantów celowych – także od polskiego rządu i samorządu.

"Jest masa idiotycznych przepisów, nie ma ulg"

Zdaniem prezydent PKPP Lewiatan Henryki Bochniarz, Polska jest na  dobrej ścieżce jeśli chodzi o sponsorowanie kultury. - Pamiętajmy, że  nasz kapitalizm jest bardzo młody, trudno oczekiwać, żeby on funkcjonował tak jak w innych krajach, zwłaszcza, że praktycznie nie ma  żadnych zachęt do tego - nie ma ulg podatkowych, jest masa idiotycznych przepisów - oceniła.

ja, PAP