Kutz oskarżył Ziobrę o morderstwo, ale immunitetu nie straci

Kutz oskarżył Ziobrę o morderstwo, ale immunitetu nie straci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja senacka zajmowała się wnioskiem o uchylenie immunitetu Kazimierzowi Kutzowi (fot. PAP/Leszek Szymański)
Komisja Regulaminowa, Etyki i Spraw Senatorskich opowiedziała się przeciwko uchyleniu immunitetu senatorowi Kazimierzowi Kutzowi. Uchylenia immunitetu senatora domagał się Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski. Chodzi o słowa Kutza dotyczące śmierci Barbary Blidy - mówiąc m.in. o Ziobrze i Jarosławie Kaczyńskim Kutz stwierdził, że "oni zamordowali niewinną kobietę".
Ziobro latem ubiegłego roku zapowiedział wytoczenie procesu karnego Kutzowi, kiedy w "Newsweeku" ukazał się wywiad, w którym Kutz powiedział, odnosząc się do Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego, że "oni zamordowali niewinną kobietę". Były minister sprawiedliwości w rządzie PiS poinformował też, że domaga się od Kutza przeprosin i znacznego datku pieniężnego na cel społeczny. Jednak, aby Kutz mógł stanąć przed sądem w procesie karnym, Senat musiałby się wcześniej zgodzić na uchylenie mu immunitetu parlamentarnego.

W głosowaniu nad wnioskiem o uchylenie Kutzowi immunitetu w komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich wzięło udział sześciu senatorów - pięciu reprezentujących PO było przeciwko pozbawieniu Kutza immunitetu, jeden -  wiceszef komisji Krzysztof Słoń z PiS - opowiedział się za. Kutz nie pojawił się na posiedzeniu, nie przysłał też pisemnego wyjaśnienia swego stanowiska czy nieobecności. Senatorowie PO zgodnie podkreślali, że choć wypowiedź Kutza była przekroczeniem granic dobrego smaku, to jednak pociąganie za nią do odpowiedzialności karnej jest krokiem zbyt daleko idącym. Zwracali uwagę na możliwość dochodzenia swoich racji przez Ziobrę na drodze cywilnej.

PO: przesadził, ale...

Szef komisji Andrzej Misiołek z PO przyznał, że wypowiedź Kutza była "bardzo naganna". - Z drugiej jednak strony należy wziąć pod uwagę, że pan senator Kutz, wówczas poseł, wypowiadał się nie jako osoba prywatna tylko jako polityk i wypowiadał się w sprawie, która wówczas była jednym z elementów sporu politycznego pomiędzy ugrupowaniami - podkreślał polityk PO. Według niego, nie należy dopuszczać do sytuacji, w której sąd czy prokuratura rozstrzyga w kwestiach politycznych. Również wiceszef komisji Michał Wojtczak z PO przyznał, że wypowiedź Kutza "przekroczyła granice dobrego smaku, dobrego wychowania, dobrego obyczaju, godności posła czy senatora". - Nawet jeśli te słowa przekraczają te granice, nawet jeśli kogoś ranią, to odpowiedzialność za nie można ponieść na drodze postępowania cywilnego. Zresztą takie postępowanie pan Ziobro wytoczył przeciwko panu Kutzowi - stwierdził jednak Wojtczak. Senator PO zwrócił przy tym uwagę, że celem immunitetu parlamentarnego, jest ochrona posła czy senatora przed odpowiedzialnością za słowa wypowiadane w związku z pełnioną przez niego funkcją. Zdaniem Wojtczaka, wypowiedź Kutza należy do zachowań, które powinny być chronione immunitetem parlamentarnym. Wojtczak ocenił przy tym, że nieobecność Kutza na posiedzeniu komisji świadczy o jej lekceważeniu. - Jest to przejaw swoistej arogancji, która niestety nie podlega formalnej ocenie - dodał.

PiS: pozwalają Kutzowi na ohydny festiwal nienawiści

Stanisław Karczewski z PiS mówił z kolei, że głosowanie przeciwko uchyleniu immunitetu Kutzowi, oznacza przyzwolenie na "ohydny festiwal nienawiści". - Dajemy w ten sposób przyzwolenie na to, że polityka staje się brudna, że ludzie odwracają się od polityków, odwracają się od ważnych problemów dotyczących Polski, nie idą do wyborów - argumentował. Karczewski nie brał udziału w głosowaniu, ponieważ opuścił posiedzenie zanim do niego doszło. Karczewski jest wicemarszałkiem Senatu i - jak wyjaśniał - musiał wyjść, by wziąć udział w posiedzeniu Konwentu Seniorów.

Krzysztof Słoń z PiS stwierdził natomiast, że wypowiedź Kutza nie  była spontaniczna i podyktowana emocjami, bo znalazła się w wywiadzie prasowym "przeprowadzonym w spokojnych warunkach, dających możliwość wyważenia słów i prawdopodobnie późniejszej ich autoryzacji". - Na żadnym z tych etapów nie przyszła senatorowi refleksja, że może użyte słowa były zbyt mocne, zbyt jednoznaczne, były oskarżeniem, pomówieniem - podkreślił.

PAP, arb