Jeśli Kiszczak odpowie za śmierć górników, to znowu później

Jeśli Kiszczak odpowie za śmierć górników, to znowu później

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czesław Kiszczak wciąż cieszy się wolnością (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Lekarze twierdzą, że potrzebują trzech miesięcy na zbadanie byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka. Chodzi o ustalenie, czy może on być sądzony za przyczynienie się do śmierci górników z kopalni "Wujek". Z tego powodu warszawski sąd zmienił termin rozprawy z 15 marca na 25 czerwca.
Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego uznali, że na komisyjne badania 86-letniego Kiszczaka muszą mieć więcej czasu niż zakreślił im to w  lutym sąd. - Dlatego sąd odwołał zaplanowany na 15 marca termin rozprawy i  wyznaczył kolejny na 25 czerwca - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek. - Trzeba gruntownie zbadać pana generała - skomentował adwokat Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski.

Długo to trwa

21 lutego miał się zacząć piąty proces byłego szefa MSW z lat 80., ale  sąd zdecydował, że poczeka na opinię lekarzy, czy oskarżony może być w  ogóle sądzony. Adwokat mówił wtedy, że od 20 lat badania lekarskie pokazują zaawansowanie chorób Kiszczaka oraz "niemożność uczestnictwa w  procesie". Według obrony, nasiliły się objawy neurologiczne wraz z utratą słuchu; jest też podejrzenie choroby Alzheimera.

A potrwa jeszcze dłużej

Na wniosek obrony sąd zarządził nowe badania lekarskie Kiszczaka i  uznał, że dopiero po opinii lekarzy podejmie decyzję w sprawie procesu. Z  powodu złego zdrowia Kiszczak może brać udział w rozprawie nie dłużej niż dwie godziny dziennie. Sądowi mówił w lutym, że "nie wie, co się dzieje na sali".

Niedawna prowokacja dziennikarzy "Faktu" udowodniła, że problemy Kiszczaka ze słuchem nie są tak poważne, jak twierdzi ten były szef MSW i  nie przeszkadzają mu w udziale w procesie.

Oskarżony Kiszczak

Katowicka prokuratura oskarżyła Kiszczaka, że umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając jako szef MSW 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały - co miało być podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".

Kiszczak choruje?

Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu złego stanu jego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców, w którym po kilku procesach zapadły ostateczne wyroki skazujące ich na kary od 3,5 roku do 6 lat więzienia. Sąd Najwyższy, utrzymując w 2009 r. wyroki skazujące, podkreślał, że użyli oni broni bezprawnie, gdyż nie byli w bezpośrednim zwarciu z górnikami, a ich życiu nie groziło niebezpieczeństwo.

Tajna grupa przestępcza pod wodzą Jaruzelskiego

Stan wojenny w grudniu 1981 r. nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza pod wodzą Wojciecha Jaruzelskiego w celu likwidacji "Solidarności", zachowania ówczesnego ustroju oraz osobistych pozycji we  władzach - uznał w styczniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie w procesie twórców stanu wojennego (sprawa Jaruzelskiego jest zawieszona). Kiszczaka skazano na 4 lata więzienia; na mocy amnestii z 1989 r. wyrok zmniejszono o połowę, a karę zawieszono. Obrona zapowiedziała apelację.

W grudniu 2009 r. pion śledczy IPN zarzucił Kiszczakowi przekroczenie uprawnień przez utrudnianie i kierowanie na fałszywe tory śledztwa w  sprawie śmiertelnego pobicia przez milicję Grzegorza Przemyka w 1983 r. Podejrzany nie przyznał się i odmówił wyjaśnień. Grozi mu do 5 lat więzienia.

zew, PAP