"Co piąty Polak bicie żony i dzieci uważa za normę"

"Co piąty Polak bicie żony i dzieci uważa za normę"

Dodano:   /  Zmieniono: 3
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (fot. mat. prasowe/strona posłanki)
"Równość nie zagraża rodzinie ani dzietności. Żaden z artykułów konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet nie dotyczy związków homoseksualnych ani ich «promowania»" - podkreśliła pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Pełnomocniczka odniosła się do wypowiedzi ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina oraz innych przedstawicieli resortu, którzy krytycznie wypowiadali się na temat konwencji Rady Europy dotyczącej zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Gowin uznał m.in., że dokument ten jest "wyrazem ideologii feministycznej" i "tak naprawdę służy zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych".

"Artykuły Konwencji, w których resort sprawiedliwości dostrzega zagrożenie dla tradycyjnego modelu rodziny, mówią o obowiązku usuwania przez państwa strony tych elementów tradycji, religii lub społecznych stereotypów, które nakazują lub pozwalają na akceptację przemocy, poniżenia czy zniewolenia kobiet" - napisała w oświadczeniu Kozłowska-Rajewicz.

"Co piąty Polak uważa przemoc w rodzinie za normę"

Zwróciła uwagę, że dotyczy to głównie tych kultur i religii, które dopuszczają albo wymuszają takie zachowania, jak kamieniowanie kobiet za  rzeczywistą lub rzekomą zdradę męża, obrzezanie dziewczynek, rytualne gwałty, sankcjonowane przez tradycję morderstwa. "Są to zachowania spoza kręgu kultury polskiej i nigdy nie powinny być akceptowane w imię tolerancji i poszanowania cudzej kultury i religii" - zaznaczyła.

Zdaniem Kozłowicz-Rajewicz, w Polsce występuje jednak dość wysoka akceptacja dla  przemocy domowej. "Co piąty Polak uważa przemoc w rodzinie za normę, a  jedna czwarta czuje się zwolniona z obowiązku reagowania, uznając, że  sprawca może mieć rację - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Akceptacja ta przez lata utrwalała się m.in. w ludowych porzekadłach: «Kto żony nie bije, temu wątroba gnije», itp. To ten fragment naszej tradycji, którego Polska nie powinna kultywować, tylko - zgodnie z  konwencją - wykorzenić" - przekonuje Kozłowska-Rajewicz.

"Konwencja nie «promuje» związków homoseksualnych"

Pełnomocniczka zaznaczyła również, że żaden z artykułów konwencji nie dotyczy związków homoseksualnych ani ich "promowania". "Artykuły konwencji, które tak zaniepokoiły ministra sprawiedliwości, brzmią bardzo podobnie, jak artykuły Konwencji ds. eliminacji wszelkich form dyskryminacji wobec kobiet - CeDAW, którą Polska ratyfikowała w  1981 r. To obowiązujące w Polsce prawo, z którego wykonania przedstawiamy co kilka lat sprawozdania przed ONZ. Nie możemy więc składać zastrzeżeń do postanowień w Konwencji Rady Europy, które od  dawna stanowią obowiązujące w Polsce prawo" - przypomniała Kozłowicz-Rajewicz.

Zaznaczyła, że równość nie zagraża ani rodzinie, ani dzietności, a  konwencja w żaden sposób nie blokuje realizowania się kobiet w modelu tradycyjnym, a jedynie przeciwstawia się aktom przemocy wobec nich.

Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji, do tej pory została podpisana przez 19 państw. Na początku marca premier Donald Tusk mówił, że konwencję należy możliwie szybko przygotować do podpisu i ratyfikacji. Premier popiera też starania, aby zmienić tryb ścigania przestępstwa gwałtu, które w  Polsce - w przeciwieństwie do większości krajów UE - jest ścigane na  wniosek, a nie z urzędu.

sjk, PAP