Jak powiedział dyrektor TPN Paweł Skawiński, wspólna z Amerykanami akcja sprzątania Tatr jest konsekwencją pięciu lat współpracy między TPN a Parkiem Narodowym Gór Skalistych. Zapowiedział, że umowa współpracy zostanie przedłużona na kolejnych pięć lat. Skawiński ocenił, że stan czystości tatrzańskich szlaków jest z roku na rok podobny. Najgorsza sytuacja jest w miejscach gdzie odbywa się ruch rekreacyjny, czyli w dolinach reglowych przylegających do Zakopanego.
Dlaczego nie ma koszy?
Zdaniem Skawińskiego, statystycznie tysiąc turystów zostawia nawet metr sześcienny śmieci. Jeżeli w Tatary w sierpniu wchodzi do 30 tys. osób, to daje 30 metrów sześciennych śmieci. - Tam gdzie przeważa ruch spacerowy, turyści dziwią się że nie ma koszy na śmieci. Nie ma ich bo to ma być przestrzeń wolna od cywilizacji. Butelki, opakowania, które wnosimy na teren parku, musimy powrotem wynieść w plecaku - powiedział i dodał, że w wyższych partiach gór sytuacja jest znacznie lepsza. - Tam już nie ma spacerowiczów, tylko są turyści wysokogórscy, którzy mają większy szacunek do przyrody - ocenił.
Niedźwiedź może się zemścić
Do tej pory szlaki w Tatrach były sprzątane przez wynajęte przez władze parku firmy. W tym roku TPN chce po raz pierwszy powierzyć sprzątanie jednego szlaku w Dolinie Kościeliskiej wolontariuszom. - To będzie wielkie wyzwanie. Myślę że to wywoła pewną refleksję społeczną, bo wolontariusze sprzątający szlaki będą inaczej postrzegani - powiedział Skawiński. Jego zdaniem będzie to też manifestacja właściwych postaw. - Sięgnięcie po śmieć jest też nauczaniem. Sam sięgam po śmieci, bo uważam że każdy z nas niezależnie od tego co robi musi reagować na to zło, jakim jest wyrzucanie śmieci na szlak - dodał.
Dyrektor TPN zwrócił uwagę, że leżące śmieci to nie tylko kwestia estetyki, ale i przyciąganie dzikich zwierząt do szlaków. Rzucając śmieci na szlaki zmieniamy bowiem naturalne zachowania zwierząt, które zaczynają się uzależniać pokarmowo. - W przypadku lisa lub niedźwiedzia jest to bardzo niebezpieczne. Zwierzę może nas zaatakować - mówił.
zew, PAP