Katastrofa pod Szczekocinami: dyżurny ruchu wciąż w szpitalu. Będą go obserwować

Katastrofa pod Szczekocinami: dyżurny ruchu wciąż w szpitalu. Będą go obserwować

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zespół biegłych psychiatrów zwrócił się o przedłużenie o kolejne cztery tygodnie okresu obserwacji dyżurnego ze Starzyn (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Zespół biegłych psychiatrów zwrócił się o przedłużenie o kolejne cztery tygodnie okresu obserwacji dyżurnego ze Starzyn - poinformował prok. Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, badającej okoliczności marcowej katastrofy kolejowej pod Szczekocinami.

- Zespół złożony z  biegłych psychiatrów i psychologa uznał, że miesięczna obserwacja jest niewystarczająca do wydania całościowej opinii na temat stanu zdrowia Andrzeja N. Dlatego specjaliści zwrócili się o przedłużenie o kolejne cztery tygodnie tego okresu, w celu przeprowadzenia dodatkowych badań diagnostycznych - poinformował prok. Ozimek.

Zarzutów nie było

Wniosek w tej sprawie, za pośrednictwem prokuratury, trafił już do  Sądu Okręgowego w Częstochowie – tego samego, który 13 marca zarządził przeprowadzenie miesięcznych badań psychiatrycznych Andrzeja N., połączonych z obserwacją w zakładzie leczniczym. Rzecznik częstochowskiego sądu Bogusław Zając powiedział, że  posiedzenie, na którym rozpoznawany będzie wniosek o przedłużenie okresu obserwcji, odbędzie się 26 kwietnia. Obecny termin obserwacji minie pod koniec kwietnia - od czasu pierwszej decyzji sądu do jej rozpoczęcia musiał jeszcze minąć okres uprawomocnienia.

W praktyce niezwykle rzadko zdarza się, by miesięczny okres obserwacji nie wystarczył do wydania opinii psychiatrycznej. Według informacji ze śledztwa, badający Andrzeja N. zespół biegłych odsłuchał zapis rozmów z rejestratorów, jakie przed i tuż po katastrofie przeprowadził dyżurny z innymi pracownikami kolei. W opinii śledczych może to mieć istotne znaczenie dla oceny poczytalności, a w konsekwencji – jego odpowiedzialności karnej.

Dyżurny ruchu ze Starzyn, któremu prokuratorzy zarzucają nieumyślne spowodowanie katastrofy, jest kluczową postacią w postępowaniu, jednak ze względu na jego stan zdrowia do tej pory zarzut nie został mu formalnie przedstawiony. Andrzej N. krótko po zatrzymaniu został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, a zespół biegłych psychiatrów potwierdził, że stan jego zdrowia nie pozwala na przesłuchanie.

Katastrofa pod Szczekocinami

3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z  Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa - Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na  tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.

W wyniku katastrofy zginęło 16 osób - 11 podróżnych i pięciu pracowników kolei, a ponad 50 zostało rannych. Miesiąc po katastrofie w  szpitalach pozostaje pięć osób. Według śledczych Andrzej N., pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.

Przesłuchają wszystkich pasażerów?

Ozimek poinformował, że na apel prokuratury z prośbą o kontakt skierowany do tych podróżnych, którzy nie zostali przesłuchani, a 3 marca jechali uczestniczącymi w katastrofie pociągami, jak dotąd odpowiedziało ok. 30 osób. Prokuratura Okręgowa chce ustalić i przesłuchać wszystkie osoby jadące pociągami, które się wówczas zderzyły.

ja, PAP