Mucha liczy, że sąd odbierze premię Kaplerowi

Mucha liczy, że sąd odbierze premię Kaplerowi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister sportu i turystyki Joanna Mucha, fot. PAP/Tomasz Gzell
Minister sportu i turystyki Joanna Mucha powiedziała, że liczy, iż sąd przychyli się do stanowiska ministerstwa w sprawie premii dla byłego prezesa Narodowego Centrum Sportu Rafała Kaplera. Jej zdaniem tę premię "trzeba zweryfikować w dół".

Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że do Narodowego Centrum Sportu wpłynęło "ostateczne wezwanie przedsądowe" byłego prezesa tej instytucji Rafała Kaplera, który żąda wypłacenia premii za pracę w  Centrum odpowiedzialnym za budowę Stadionu Narodowego w Warszawie. Wnosi on o wypłatę 571 tys. 187 zł i 50 groszy jako pełną premię za  37-miesięczną pracę w NCS. Gazeta przedstawiła szczegóły kontraktu i  aneksów do niego. Nie wiadomo, na który z paragrafów były prezes NCS się powołał.

- Liczę, że sąd przychyli się do naszej opinii, że jednak tę premię trzeba zweryfikować w dół - powiedziała minister sportu i turystyki Joanna Mucha, która była w piątek gościem "Sygnałów Dnia".

Kontrakt Kaplera wyjątkowy

Minister przypomniała powody, dla których zablokowała wypłatę premii dla byłego prezesa NCS. - Kontrakt pana Kaplera jest wyjątkowy pod tym względem, że jest trzykrotnie aneksowany i można mieć wrażenie, daleko idące przekonanie, że mamy do czynienia z sytuacją, w której nie zostały oddane w tym kontrakcie intencje obu stron - mówiła. - Ktoś moim zdaniem nie do końca rzetelnie przygotował te aneksy. Myślę, że nie zwrócono uwagi na pewne dodatkowe obowiązki dla strony publicznej -  wyjaśniła.

- W związku z tym, że w takim normalnym postępowaniu, czyli w  sytuacji, w której miałabym wypłacić taką premię, nie mam możliwości ważenia intencji, natomiast sąd ma taką możliwość, zdecydowałam, że ta sprawa musi zostać rozpatrzona przed sądem - powiedziała. Jak przypomniała, na zlecenie jej resortu zostały wykonane trzy analizy prawne, które potwierdziły wewnętrzne sprzeczności w kontrakcie. Zaznaczyła, że na razie nie może ujawnić szczegółów, bo będzie to  materiał wykorzystany w trakcie procesu. - Ale oczywiście po tym procesie zostaną wszystkie ujawnione - zapewniła.

Spółkę Narodowe Centrum Sportu powołała do życia w 2007 roku ówczesna minister sportu i turystyki Elżbieta Jakubiak. Jej zadaniem był nadzór nad budową Stadionu Narodowego. Od sierpnia 2010 NCS jest jednocześnie operatorem głównej polskiej areny Euro2012.

Opóźnienia powodem problemów

Pierwszym prezesem został Michał Borowski, którego w sierpniu 2008 roku zastąpił Kapler. W 2011 roku MSiT ujawniło, że prezes NCS Rafał Kapler zarabiał miesięcznie 26 tys. złotych netto. Zgodnie z kontraktem prezesowi przysługiwało także prawo do tzw. trzynastki w wysokości dwóch miesięcznych pensji. Ponadto w umowach zapisano dwie premie - pierwszą po oddaniu obiektu (342 tys. zł), a drugą po pomyślnym zakończeniu Euro 2012 (228 tys. zł).

Budowa Stadionu Narodowego rozpoczęła się we wrześniu 2008 roku. Pierwotnie miał być gotowy na lipiec 2011, ale m.in. z powodu konieczności naprawy schodów kaskadowych powstało opóźnienie. Budowę zakończono 30 listopada ubiegłego roku, a 16 grudnia obiekt otrzymał pozwolenie na użytkowanie. Oficjalnie obiekt został otwarty 29 stycznia tego roku. Inwestycja kosztowała ok. dwóch miliardów złotych brutto.

Z powodu opóźnień w budowie konieczna była zmiana lokalizacji planowanych na 6 sierpnia ubiegłego roku pokazów motocyklowych oraz  meczu piłkarskiego Polska - Niemcy, który miał się odbyć 2 września. Pierwszą imprezą sportową na Stadionie Narodowym miał być 11 lutego mecz o piłkarski Superpuchar między Wisłą Kraków a Legią Warszawa, ale  spotkanie zostało odwołane ze względu na negatywną opinię policji w  kwestii zapewnienia bezpieczeństwa. Dwa dni później Kapler podał się do  dymisji, która została przyjęta.

mp, pap