Byli funkcjonariusze SB obciążają posła SLD

Byli funkcjonariusze SB obciążają posła SLD

Dodano:   /  Zmieniono: 
IPN twierdzi, że Czykwin złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. (fot. sxc) 
W procesie lustracyjnym posła SLD Eugeniusza Czykwina w Sądzie Okręgowym w Białymstoku zakończono przesłuchanie byłego funkcjonariusza SB, który zajmował się działalnością organizacji kierowanej w latach 80. przez posła. Drugi z byłych oficerów będzie kontynuował zeznania 22 maja.

To ponowny proces po tym, jak w listopadzie 2011 roku Sąd Apelacyjny w  Białymstoku uwzględnił odwołanie pionu lustracyjnego IPN, który chciał uchylenia wyroku stwierdzającego, iż poseł SLD złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. IPN twierdzi, że Czykwin złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, gdyż w archiwach byłych służb bezpieczeństwa w latach 80. figurował - pod dwoma pseudonimami - jako tajny współpracownik. Poseł od lat konsekwentnie współpracy zaprzecza.

Oficer SB w Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Społecznym

Sąd zakończył 21 maja przesłuchania byłego funkcjonariusza SB, który w latach 80. zajmował się działalnością organizacji kierowanej przez Eugeniusza Czykwina - Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego w Białymstoku. Do zadań oficera należały m.in. spotkania z kierującym organizacją.

Mówił m.in., że do spotkań dochodziło w siedzibie ChSS, choć - na  pytanie prokurator IPN - przyznał, że do jednego spotkania doszło w tzw. lokalu kontaktowym, gdy Eugeniusz Czykwin chciał omówić kwestię pozyskania nowej siedziby dla organizacji. Zaprzeczał jednak, by dysponował lokalami kontaktowymi. Prokurator IPN przedstawiła jednak kopie dokumentów archiwalnych związanych z dwoma sprawami agenturalnymi SB, z których wynikało, że ten funkcjonariusz takimi lokalami dysponował.

Czykwin: byłem zmuszany do kontaktów z SB

Poseł Czykwin, jeden z najbardziej doświadczonych polskich parlamentarzystów, od lat konsekwentnie zaprzecza współpracy. Zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody i nie miał świadomości, że ktokolwiek przypisał mu jakikolwiek pseudonim. Nie  ukrywa jednak, że z racji swojej pracy społecznej i zawodowej, "zmuszony był" do kontaktów służbowych z SB.

Według IPN, w archiwach byłych służb bezpieczeństwa w latach 80. poseł figurował jednak jako tajny współpracownik. Według katalogu Instytutu, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika".

W dokumentach tych 5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseud. Izydor, a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na "Wilhelm". Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".

Czykwin na liście Macierewicza

Nazwisko Czykwina znalazło się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, która prezentowała zasoby archiwalne po służbach specjalnych PRL. Tam napisano, że Czykwin był tajnym współpracownikiem o pseud. Izydor i  Wilhelm oraz że figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej UOP.

W 1993 roku poseł pozwał ówczesnego szefa MSW o ochronę dóbr osobistych, w związku z umieszczeniem jego nazwiska na tzw. liście Macierewicza i ten proces wygrał. Na początku powtórnego procesu lustracyjnego mówił przed sądem, że w związku z kandydowaniem do  parlamentu, sześć razy składał oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był i nie jest - jak powiedział - "współpracownikiem tajnym ani jawnym peerelowskich służb bezpieczeństwa, ani też takich służb po odzyskaniu niepodległości".

W pierwszym procesie sąd okręgowy uznał, że parlamentarzysta złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, co IPN zaskarżył. Uchylając wyrok sądu pierwszej instancji, sąd apelacyjny zastrzegł jednak, że nie przesądza to o słuszności tezy prokuratora IPN.Wytknął sądowi okręgowemu, że uzasadnienie jego orzeczenia było na  tyle ogólnikowe, że trudno mu było odnieść się do oceny poszczególnych dowodów.

sjk, PAP