BOR naraziło życie prezydenta. Lot był nielegalny

BOR naraziło życie prezydenta. Lot był nielegalny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Firma oferująca przeloty balonem, z usług której skorzystał prezydent Bronisław Komorowski nie posiadała wymaganego certyfikatu (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Firma organizująca loty balonem, z usług której skorzystał prezydent Bronisław Komorowski nie posiada wymaganego certyfikatu wydawanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego - dowiedziało się TVN 24. Dlaczego Biuro Ochrony Rządu nie sprawdziło firmy i nie zagwarantowało bezpieczeństwa prezydentowi? Rzecznik BOR odmówił dziennikarzom komentarza. - Doszło do zaniedbania - mówią eksperci.
- W Polsce certyfikat przewoźnika balonowego posiadają tylko dwie firmy - wyjaśnia Urząd Lotnictwa Cywilnego, którego certyfikat niezbędny jest do świadczenia usług lotniczych. Firma, z usług której skorzystał Bronisław Komorowski takiego certyfikatu nie posiadała. - Firma ta nie aplikowała również do ULC o wydanie certyfikatu lub innych zgód - mówi rzeczniczka ULC Katarzyna Krasnodębska.

Niebezpieczny prezent urodziny dla Komorowskiego

- Nie ma potrzeby uzyskiwania zgody na loty rekreacyjne. Każdy posiadacz balonu może zabrać swoją rodzinę oraz przyjaciół i polecieć bez zgody ULC, o ile nie bierze za to pieniędzy - dodaje rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Lot prezydenta nad Biebrzą w majowy weekend był jednak lotem płatnym i był prezentem urodzinowym od rodziny Bronisława Komorowskiego.

Dlaczego BOR nie zagwarantował prezydentowi bezpieczeństwa?

- Będziemy wzywać firmę do złożenia wyjaśnień - zapowiedziała Krasnodębska i dodała, że osoby korzystające z usług podmiotów, które nie posiadają certyfikatu, nie są objęte m.in. ubezpieczeniem i nie mają gwarancji zapewnienia bezpieczeństwa wykonywania lotu. Biuro Ochrony Rządu, które odpowiada za bezpieczeństwo prezydenta, nie komentuje incydentu. - Nie mamy obowiązku informowania o swoich działaniach, ponieważ stanowią one informację niejawną - mówi w rozmowie z TVN 24 rzecznik BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz.

- To są błędy wynikające z rutyny i niewiedzy. Przypuszczam, że zespół BOR-u, przygotowujący taki lot, nie miał pojęcia, że certyfikat jest wymagany - komentuje były antyterrorysta Jerzy Dziewulski. - Dopiero kiedy dochodzi do jakiegoś zdarzenia lotniczego, katastrofy, wtedy wychodzą takie rzeczy - dodaje. - Dlatego właśnie z Polski wyjechał Mrożek, bo nie jest w stanie przebić decydentów, dla których procedury są bez znaczenia - zdradza z kolei gen. Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca jednostki wojskowej GROM.

sjk, TVN 24