BOR czyli nepotyzm, alkohol i imprezowanie

BOR czyli nepotyzm, alkohol i imprezowanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
BOR-owcy z bronią przyjechali na zbiórkę pijani (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
- Problemy z etyką i niesubordynacją w BOR to kwestia niewłaściwej polityki ludzkiej - twierdzi pragnący zachować anonimowość funkcjonariusz tej służby.
- To polityka w sporym procencie nastawiona na przyjmowanie ludzi z tzw. polecenia ważnych osób, mogących przydać się w przyszłości obecnemu szefostwu tej instytucji - twierdzi BOR-owiec w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". W wywiadzie podaje szokujące przykłady i skutki nagannych zachowań funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.

Oto jak do BOR został przyjęty zięć jednego z wiceministrów. – Chłopak nie był w stanie przejść egzaminów fizycznych i zwyczajnie ich nie zdał. Wyszedł z sali, a po chwili funkcjonariusz z oddziału szkolenia odebrał telefon, wyprosił wszystkich z sali gimnastycznej i chłop miał indywidualny egzamin. I raptem zdał, a po paru miesiącach służby dostał się na kurs oficerski, na który nie mogli dostać się doświadczeni funkcjonariusze z grup ochronnych z wieloletnim stażem, z ochrony premiera czy prezydenta - ujawnia informator "ND", którego redakcja ukrywa pod nieprawdziwym nazwiskiem "Paweł Ciszkowski".

Według Ciszkowskiego, BOR to grupa niekontrolowanych imprezowiczów. - Parę miesięcy temu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdzie premier miał spotkanie z funkcjonariuszami ze swojej grupy, w przypływie fantazji dwóch z nich uruchomiło wielką gaśnicę na korytarzu, zaścielając wielki dywan białym proszkiem - mówi rozmówca gazety.

Ogromnym problemem jest nadużywanie alkoholu. Np. podczas ubiegłorocznej polskiej prezydencji kierowcy BOR przyjechali w miejsce zbiórki służbowymi samochodami. Zostali poddani badaniom na zawartość alkoholu. Kilku z nich zostało wycofanych z operacji z uwagi na fakt, że byli pod wpływem alkoholu, posiadali przy sobie broń i kierowali pojazdami.

zew, PAP, "Nasz Dziennik"