Migalski: PO to nie zdrajcy. To fajtłapy

Migalski: PO to nie zdrajcy. To fajtłapy

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Newspix 
- Chciałbym pobronić Platformy Nieobywatelskiej. Robię to rzadko, ale dziś mam na to ochotę. Ale jedynie przed jednym zarzutem - że to zdrajcy Polski. Bo na wszystkie inne zasługują w całej pełni - napisał na swoim blogu europoseł Marek Migalski
- Uważam, ze PO nie zdradziła Polski - zdradziła za to ideały liberalizmu i konserwatyzmu - ocenił europoseł. - I swoich wyborców przy okazji - dodał. na czym - zdaniem europosła, polega zdrada?

- Przez ostatnie pięć lat udowodniła, że nie ma takich obietnic wyborczych, które zobowiązywałyby ją do czegokolwiek. Ale będę bronił jej przed zarzutem zdrady. Czym więc motywowane są te wszystkie zaniedbania, zaniechania i zapóźnienia, które Donald Tusk zafundował nam w czasie swoich rządów? Tym, że oni nie mieli i nie mają bladego pojęcia o rządzeniu - pisze Migalski.

 - Premier, nim został owym premierem, nie pełnił żadnej poważnej funkcji państwowej (poza nieważnym stanowiskiem wicemarszałkiem nieważnego Senatu). Dla przykładu - ś. p. Lech Kaczyński, nim został głową państwa, zdążył być wiceszefem związku zawodowego, ministrem, szefem NIK, prezydentem największego miasta w kraju. A Tusk nic. Przechadzał się po polityce i nagle - Prezes Rady Ministrów. Jemu i jego ludziom brakowało podstawowej wiedzy o funkcjonowaniu państwa i jego instytucji. I to jest główny powód, dla którego ci ludzie się nie sprawdzili - uważa Migalski.

 - Klasycznym i bardzo drastycznym przykładem tego faktu jest zachowanie Ewy Kopacz po katastrofie smoleńskiej. Zamiast korzystać ze swoich uprawnień i narzędzi prawnych, które dawał ej urząd, pojechała na ślepo do Moskwy, by tam pocieszać krewnych zmarłych osób i towarzyszyć w pracach rosyjskich lekarzy. To mówi więcej o tej ekipie, niż cokolwiek innego - miast siedzieć w Warszawie ze sztabem specjalistów i badać co państwo polskie może i powinno zrobić, ona wolała ułańską i empatyczną podróż do stolicy Rosji i pomaganie poszczególnym ludziom na miejscu. Że była tam wprowadzana w błąd, że traciła tylko czas, że nie wykonywała swoich obowiązków, a pełniła rolę doktor Ewy - wszystko to obrazuje kompletne niezrozumienie przez tą panią jej podstawowych obowiązków - analizuje polityk. - I właśnie to jest mój podstawowy zarzut - to nie są ludzie złej woli. Oni po prostu nie znają się na swojej robocie - dodaje.