Migalski: podzielmy Polskę na dwie

Migalski: podzielmy Polskę na dwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. YouTube)
"Ktoś to musiał wreszcie zaproponować - musimy podzielić Polskę na dwie. Jak zrobiono to kiedyś z Niemcami czy Koreą. To jedyne sensowne rozwiązanie" - napisał na blogu europoseł PJN Marek Migalski.
"Jeśli szef rządu deklaruje, że nie jest w stanie żyć w jednym kraju z liderem opozycji, a ów lider opozycji oskarża premiera o współudział w zabójstwie jego brata, to chyba jest jasne, że tak dalej być nie może" - podkreślił.
 
W opinii Migalskiego nie da się tak dalej żyć. "Jeśli w małżeństwie dochodzi do rękoczynów, kłamstwa, oszukiwania się, oskarżeń o zdradę i nielojalność; jeśli jedynym uczuciem jest nienawiść i pogarda; jeśli nic już nikogo nie łączy - wówczas naturalnym rozwiązaniem jest rozwód. Musimy wyciągnąć podobne wnioski także w odniesieniu do naszej polityki - jeśli Tusk i Kaczyński nie potrafią żyć w jednym państwie, ich elektoraty się nienawidzą i oskarżają wzajemnie o hamowanie rozwoju Polski, a szanse na pogodzenie są zerowe, jedynym logicznym rozwiązaniem jest podział kraju" - przekonywał.
 
"Trzeba będzie po prostu państwo podzielić według linii biegnącej od Suwałk do Wałbrzycha: to, co na północny zachód od tej linii - należeć będzie do PO, co na południowy wschód - do PiS. Premierem Polski Zachodniej zostanie Tusk, prezydentem Komorowski. Będą mogli się od razu wcielić do Niemiec jako wielki, siedemnasty land. Niesiołowski zostanie szefem MON, Graś będzie wreszcie mógł zatrudnić się na pełny etat u jakiegoś Niemca, a Sikorski realizować swoja politykę piastowską. Aborcja będzie legalna (a nawet zalecana), Biedroń zostanie ministrem edukacji, a Kidawa-Błońska będzie osobiście dokonywać eutanazji. W ogórkach działkowych Kopacz będzie kopać każdemu chętnemu do jednego metra w głąb. Lis i Wołek zajmą się informacją, a o dobry nastrój zadba Wojewódzki i ten drugi od sushi" - snuł wizje Migalski.
 
Zdaniem polityka PJN życie w "Polsce Wschodniej" będzie wyglądać "równie normalnie". "Połączy się urzędy prezydenta i premiera (na wzór amerykański) i tamtejszym Obamą zostanie, oczywista oczywistość, Kaczyński. Macierewicz obejmie urząd Ministerstwa Miłości i Prawdy, Fotyga będzie szefować Ministerstwu Ekspansji, a Suski Ministerstwu Wojny. Powoła się Wielkiego Inkwizytora - w tej roli widzę Sobecką lub Pawłowicz. Przywrócona zostanie kara chłosty i publiczne egzekucje - etat honorowego kata przypadnie Karskiemu. Błaszczak - jako minister Rzetelnej Informacji - ograniczy Twittera do jednego wpisu i czternastu znaków. Lwów znów będzie polski, a na serwisy telewizyjne będą obsługiwane przez braci Karnowskich i siostrę Sakiewicz. Sportem narodowym zostanie rzucanie kamieniem w zdrajców i plucie w twarz" - tłumaczył.
 
W opinii Migalskiego takie rozwiązanie sprawi, że prawie wszyscy będą szczęśliwi. "Piszę >prawie<, bo jednak część z nas nie chciałaby się znaleźć ani w Polsce Zachodniej, ani w Polsce Wschodniej. Przyznam, że nie za bardzo mam pomysł, jak rozwiązać ów dylemat. Może dałoby się jeszcze wykroić mały kawałek z terytorium obecnej RP i tam stworzyć mały rezerwat dla takich, jak ja? Wierzę zresztą, że byłaby nas spora garstka. Wolin? Uznam? Niech nam dadzą cokolwiek - byle od państwa Tuska i państwa Kaczyńskiego oddzielała nas naturalna granica. Tak, żeby ci, co dziś zagrzewają PiS i PO do coraz ostrzejszej wojny, topili się w otaczających nasza wyspę wodach - wtedy, gdy będą uciekać ze swoich rajów do naszego Hong-Kongu" - podsumował Migalski.

ja