Daniel B. zachorował na żółtaczkę w wieku 11 lat. Zakaził się nią podczas wizyty w poradni dziecięcej lub u stomatologa.
Sądowi nie udało się dokładnie ustalić, gdzie doszło do zakażenia. Jednak powołany do sprawy biegły wirusolog stwierdził, że nikt z jego rodziny nie był nosicielem tego wirusa.
Rodzice pozwali o zapłatę za cierpienia ich dziecka Urząd Wojewody Pomorskiego, któremu podlegają zakłady opieki zdrowotnej.
"Nasze dziecko zachorowało, gdy miało 11 lat. Teraz jest 18- letnim inwalidą, któremu grozi marskość wątroby, a w rezultacie jej przeszczep" - powiedziała PAP matka Daniela B.
"Sąd nie ma wątpliwości, że do zakażenia doszło podczas którejś z wizyt w słupskiej służbie zdrowia" - uzasadniała sędzia Janina Klimkiewicz.
les, pap