Dr Grażyna Przybylska-Wendt w przygotowanej dla portalu wPolityce.pl analizie prezentuje wnioski, jakie płyną ze zdjęć z miejsca katastrofy, które zostały ujawnione w mediach.
"Jeżeli zwłoki jedynie 20 osób zachowały względną całość anatomiczną to ciała pozostałych 76 osób były najprawdopodobniej (o czym donosiły media na podstawie badań komisji Millera) uszkodzone w znacznie większym stopniu. Ich rozrzucone znacznie dalej od wraku fragmenty były znajdowane jeszcze jakiś czas po katastrofie" - podkreśliła Przybylska-Wendt.
Zastanawia się ona, czy obrażenia powstały w samolocie, w momencie jego ewentualnego rozpadu przed zetknięciem się z ziemią, czy na zewnątrz samolotu, po gwałtownym wyrzuceniu z niego ciał, na znaczną wysokość i odległość.
"Osoby, które ucierpiały w tej katastrofie, doznały urazów wielonarządowych, ale u każdej z nich co innego spowodowało bezpośrednio zgon. U niektórych obrażeń było tak wiele, że każde z nich oddzielnie również przyniosłoby śmierć, ale nie można w takich sytuacjach, gdzie zwłok jest duża ilość, potraktować rozpoznania zbiorczo. A wydaje się, iż w tym przypadku tak właśnie było. A to jest znaczne uproszczenie, tzw. pójście na łatwiznę" - podkreśliła lekarka.
W ocenie Przybylskiej-Wendt, gdyby oględziny i sekcje przeprowadzano według obowiązujących zasad, to trwałyby znacznie dłużej niż to w rzeczywistości było. "Nie byłoby technicznej możliwości, aby sekcje wszystkich osób wykonano jednego, następnego dnia po katastrofie. A według oficjalnych doniesień już w poniedziałek poinformowano polskich przedstawicieli i rodziny ofiar, że jest po sekcjach, rozpoczęto identyfikacje wraz z pośpiesznym chowaniem ciał do trumien, bez możliwości ich otwierania w Polsce" - powiedziała.
ja, wpolityce.pl
Zastanawia się ona, czy obrażenia powstały w samolocie, w momencie jego ewentualnego rozpadu przed zetknięciem się z ziemią, czy na zewnątrz samolotu, po gwałtownym wyrzuceniu z niego ciał, na znaczną wysokość i odległość.
"Osoby, które ucierpiały w tej katastrofie, doznały urazów wielonarządowych, ale u każdej z nich co innego spowodowało bezpośrednio zgon. U niektórych obrażeń było tak wiele, że każde z nich oddzielnie również przyniosłoby śmierć, ale nie można w takich sytuacjach, gdzie zwłok jest duża ilość, potraktować rozpoznania zbiorczo. A wydaje się, iż w tym przypadku tak właśnie było. A to jest znaczne uproszczenie, tzw. pójście na łatwiznę" - podkreśliła lekarka.
W ocenie Przybylskiej-Wendt, gdyby oględziny i sekcje przeprowadzano według obowiązujących zasad, to trwałyby znacznie dłużej niż to w rzeczywistości było. "Nie byłoby technicznej możliwości, aby sekcje wszystkich osób wykonano jednego, następnego dnia po katastrofie. A według oficjalnych doniesień już w poniedziałek poinformowano polskich przedstawicieli i rodziny ofiar, że jest po sekcjach, rozpoczęto identyfikacje wraz z pośpiesznym chowaniem ciał do trumien, bez możliwości ich otwierania w Polsce" - powiedziała.
ja, wpolityce.pl