Pełzająca okupacja kas (aktl.)

Pełzająca okupacja kas (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po ŚRKCh, zagrożona okupacją jest kasa dolnośląska, przed której siedzibą pikietują pracownicy kilku dolnośląskich szpitali, żądając m.in. wypłaty zaległych pensji.
"Jesteśmy tutaj, bo gdzie mamy pójść. W kasie chorych pracują za  nasze pieniądze, a my nie mamy na chleb" - powiedziała pielęgniarka ze szpitala w Jaworze.

Około 50 protestujących ze szpitali z  Jawora, im. Rydygiera we Wrocławiu, Państwowego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu i pogotowia ratunkowego ze Świdnicy przynieśli ze sobą czarne flagi i plakaty z napisami m.in. "Od kasy chorych lepszych warunków dla chorych".

Do przyglądających się z okna pikiecie pracowników kasy zebrani krzyczeli: "Do roboty, pieniądze liczyć". Budynek Dolnośląskiej Kasy Chorych we Wrocławiu został zamknięty już przed godz. 10. "Decyzja zapadła po sugestii policji, ze względów bezpieczeństwa. Obawiamy się wtargnięcia niepożądanych osób do kasy" - wyjaśniła jej rzeczniczka Małgorzata Sadowy-Piątek. Wejścia do kasy chorych pilnują ochroniarze. Nikt nie jest wpuszczany do środka. Petenci są informowani, że kasa będzie czynna po południu. Nie obeszło się bez awantur. Chora na raka kobieta, która chciała uzyskać informację, rozpłakała się, gdy ochroniarz zamknął jej drzwi przed nosem.

Na pikietę przygotowali się też policjanci, którzy zamknęli ulicę, przy której mieści się siedziba Dolnośląskiej Kasy Chorych we Wrocławiu.

Dyrektor Dolnośląskiej Kasy Chorych Andrzej Woźny zaprosił na  rozmowy przedstawicieli wszystkich protestujących placówek. Po  trwającej pół godziny dyskusji okazało się, że strony nie mają sobie nic do powiedzenia.

"Słyszymy ciągle to samo, to wina systemu. Usłyszeliśmy też, że  kasa chorych nie powinna być adresatem naszych żądań. I tak jest zawsze, każda ze stron zwala odpowiedzialność na innych" -  powiedziała Wanda Oleszczuk ze szpitala w Jaworze.

Dyrektor Woźny z kolei zapewnił pikietujących, że przedstawi ich żądania nowemu ministrowi zdrowia. "Byłbym niepoważny, gdybym obiecał jakieś pieniądze na wypłaty. Ja rozdzielam tylko to, co  otrzymuję na świadczenia zdrowotne" - tłumaczył szef kasy chorych.

Pikietujący zapowiedzieli, że nie przestaną walczyć, ale tym razem wybiorą się już do Warszawy. Termin ma zostać ustalony w ciągu kilku najbliższych dni.

Protestujący nie zdecydowali jeszcze, jak przebiegać będzie dalej pikieta. Nie wykluczają okupacji kasy.

em, pap