Migalski: Kaczyńskiego się boją, z Tuska się śmieją

Migalski: Kaczyńskiego się boją, z Tuska się śmieją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Migalski: Kaczyńskiego się boją, z Tuska się śmieją (fot.Wprost)
"W Parlamencie Europejskim Francois Hollande bronił sensowności utrzymywania siedziby tej Izby w Strasburgu poprzez podkreślenie, że to miasto jest symbolem pojednania francusko - niemieckiego. Jasno więc dał do zrozumienia, za co i komu płacą wszyscy europejscy podatnicy. Zrobił to bezczelnie, ale - jednocześnie - bardzo sprytnie" - napisał na blogu europoseł PJN, Marek Migalski. Dodał, że Polacy "powinni się nauczyć tego języka".
"Mówimy językiem Jarosława Kaczyńskiego, który u wszystkich w Brukseli wywołuje ciarki na plecach, albo mówimy językiem Donalda Tuska, który u wszystkich w Brukseli wywołuje uśmieszek drwiny na ustach. Pierwszy brzmi jakby nie zauważył tego, że wojna skończyła się ponad pół wieku temu i używa sformułowań charakterystycznych dla dyplomacji z czasów Stalina i Churchilla, a nie współczesnej unijnej nowomowy. Drugi zaś chyba w ową nowomowę naprawdę uwierzył, zakochał się w niej i rozmiłował - i właśnie dlatego nie jest do końca brany poważnie przez brukselskich wyjadaczy, którzy maskują nią brutalną walkę o narodowe interesy" - ocenił polityk.

Według Migalskiego "największym problemem" polskich polityków jest "nieumiejętność walki o to, co nam należne". Wyjaśnił, że gdy robi to PiS, "to tak nieporadnie, że zraża sobie wszystkich, którzy mogliby mu być pomocni". Natomiast "PO od owej walki właściwe odstąpiła uznając, że Unia naprawdę jest spełnieniem Kantowskiego i Heglowskiego ideału".
 
"Rada? Nie zapominać języka swojego narodu. Ale w nim nie krzyczeć. Spokojnie, ale dosadnie artykułować swoje interesy, skrzętnie je okraszając brukselską nowomową. Jak Francuzi. Jak Niemcy" - skonstatował europoseł.

ml