500 dni rządu Tuska. "Modlimy się o wzrost"

500 dni rządu Tuska. "Modlimy się o wzrost"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. Krzysztof Burski / newspix.pl) Źródło:Newspix.pl
Premier Donald Tusk podsumował 500 dni rządu. Mówił, że Polska coraz częściej odczuwa skutku kryzysu w Europie i że rok 2013 może być trudniejszy niż wcześniejsze.
- 500 dni rządu to nie powód do obchodzenia jubileuszu - stwierdził premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. - To było trudne 500 dni, nie tylko dla rządu, ale i dla Polaków - dodał. Zdaniem szefa rządu, "jesteśmy piąty rok w kryzysie", a Polska coraz częściej "otrzymuje ciosy rykoszetem" w związku z kryzysem w Europie. Według Donalda Tuska, objawy kryzysu są w Polsce o wiele mniej dotkliwe niż w wielu państwach europejskich. - To marne pocieszenie, zdaję sobie z tego sprawę. Przez 500 dni robiliśmy wszystko, by skutki kryzysu bolały jak najmniej - oświadczył premier. Nie zgodził się z sugestią, że podsumowując 500 dni mówi tylko o sukcesach. Dodał, że historia rządu to czasem także historia choroby.

Wśród najważniejszych spraw 500 dni swojej drugiej kadencji premier wymienił m.in. ACTA, ustawę refundacyjną, podniesienie wieku emerytalnego, Euro 2012, przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, budowę dróg i autostrad oraz rozwiązania, które mają pomóc rodzinom.

Kto zyskał na ustawie refundacyjnej?

Tusk zapewnił, że od czasu sprawy ACTA rząd zrobił wiele, by - szanując kwestię praw własności - dbać o maksymalne zabezpieczenie wolności w internecie. Ustawa refundacyjna z kolei, zdaniem premiera, miała sprawić, by głównymi beneficjentami refundacji leków byli pacjenci a nie koncerny farmaceutyczne. Ten cel, według Donalda Tuska, został zrealizowany, a Polacy per saldo mogą na leki wydawać "nieco mniej".

Polacy muszą pracować dłużej

Podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat było, zdaniem premiera, niezbędne. Reformę Tusk nazwał "bolesną dla ludzi" i "kosztowną dla rządu". - Ostatnie 10 lat to rekordowy czas w historii Polski jeśli chodzi o wydłużenie wieku ludzkiego, co ma też przykre konsekwencje - wydłużenie czasu pracy - mówił premier. Dodał, że w Polsce przybywa stulatków.

"Euro 2012 było opłacalne"

Finały piłkarskich mistrzostw Europy organizowane w 2012 r. przez Polskę i Ukrainę Donald Tusk ocenił jako bardzo udane. - Co prawda z grupy nie wyszliśmy, ale spodziewamy się zwiększenia liczby turystów mniej więcej o ok. 800 tys. - powiedział premier. Dodał, że turyści wydali w 2012 r. w Polsce 1,1 mld zł. Rząd zakłada, że wpływy z turystyki wzrosną do 2020 r. o 8 mld zł tylko dlatego, że Euro 2012 było rozgrywane w Polsce. - W rachunku wiązanym można powiedzieć, że to było opłacalne przedsięwzięcie - stwierdził Donald Tusk.

"Modlimy się o wzrost"

- Robimy wszystko, nawet modlimy się czasami o wzrost (gospodarczy - red.). Cała Europa modli się o wzrost, z mizernymi jak dotąd wynikami - mówił premier. Dodał, że w czasie kryzysu wyniki polskiej gospodarki były zawsze dodatnie. - Rok 2013 może być najtrudniejszym. To wymaga dodatkowych działań, które podjęliśmy w ciągu 500 dni - zapewnił. Działania te - m.in. program "Inwestycje Polskie" - mają sprawić, że w perspektywie najbliższych lat polska gospodarka powinna zostać zasilona środkami większymi o 500 mld zł - mówił szef rządu. Premier dodał, że jeśli działania Rady Polityki Pieniężnej i Komisji Nadzoru Finansowego będą współgrać z polityką rządu, to "tarcza chroniąca Polskę przed kryzysem powinna być skuteczniejsza niż w innych państwach".

763 km dróg, 15000 interpelacji

Donald Tusk powiedział też, że w ciągu 500 dni jego drugiej kadencji do użytku oddano 763 km dróg ekspresowych i autostrad. Premier przyznał, że budowa dróg nie przebiegała tak, jak oczekiwał rząd.

Szef rządu oświadczył też, że nie może powiedzieć, by w ciągu tej kadencji czuł wsparcie opozycji. Jak dodał, opozycja złożyła 6 wniosków o wotum nieufności, w tym jeden o odwołanie całego rządu. W ciągu 500 dni posłowie, głównie opozycyjni, złożyli pod adresem rządu 15 tysięcy interpelacji i zapytań - powiedział premier.

Donald Tusk stwierdził też, że sytuacja w parlamencie bywała gorąca, ale nie ma poczucia, by na ulicach i w zakładach pracy atmosfera przekraczała granice normalne dla demokratycznego państwa.

zew, KPRM