Polska nieprzygotowana, ale bezpieczna

Polska nieprzygotowana, ale bezpieczna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryzyko ataku bronią masowego rażenia w Polsce jest niewielkie, ale potrzebny jest spójny system reagowania w sytuacjach zagrożenia.
Uważają tak eksperci, którzy uczestniczyli w seminarium "Terroryzm a broń masowego rażenia" w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie.

Szef Szefostwa Obrony przed Bronią Masowego Rażenia Sztabu Generalnego WP płk Marek Witczak przytoczył dane z raportu ONZ, według którego zabicie ludności zamieszkującej 1 kilometr kwadratowy kosztuje przy użyciu broni konwencjonalnej 2 tys. dolarów, nuklearnej 800 dolarów, chemicznej 600 dolarów, a  biologicznej 1 dolara.

"Należy mówić raczej o groźbie niż o zastosowaniu broni masowego rażenia, i do działania w warunkach groźby użycia takich broni szykują się Amerykanie" - powiedział, nawiązując do sytuacji na  Bliskim Wschodzie, rektor AON gen. dyw. Bolesław Balcerowicz. Jego zdaniem, chociaż Irak nie ma szans w klasycznym starciu z wojskami amerykańskimi, nie sięgnie po broń masowego rażenia. "Poziom determinacji Saddama Husajna i ludzi, którzy się z nim identyfikują, nie będzie tak wielki" - przewiduje Balcerowicz.

Komendant AON, przyznał, że polska obecność w rejonie Zatoki Perskiej może budzić obawę przed możliwym atakiem odwetowym, zastrzegając: "nie bądźmy zbyt megalomańscy i polonocentryczni; z  punktu widzenia potencjalnych uderzeń z Bliskiego Wschodu Polska leży poza centrum".

"Terroryzm to działanie gwałtowne, ma za zadanie zastraszyć; nie  wiadomo, kiedy i gdzie nastąpi uderzenie, a może być bardzo dotkliwe. Wszystkie rządy starają się przygotować na to, co  wyobrażalne, ale nie jesteśmy w stanie wniknąć w umysły terrorystów. To, co istotne, to poradzić sobie z ewentualnym atakiem tak, by nie wywołał dodatkowych skutków" - powiedział dyrektor departamentu polityki obronnej MON Lech Kościuk. Według niego, trzeba uczulać ludzi, by zdawali sobie sprawę z zagrożeń, i  przygotowywać ich do wypełniania poleceń władz w sytuacjach kryzysowych.

"Struktury reagowania kryzysowego budowane w Polsce nie są spójne. Brakuje standaryzacji, centra reagowania na różnych poziomach są budowane według różnych standardów. Brakuje jednolitego podejścia. Niestety nie jesteśmy przygotowani do  monitorowania zagrożeń" - powiedział Andrzej Dobosz, dyrektor firmy produkującej urządzenia do wykrywania skażeń. Jego zdaniem, niewłaściwie wykorzystuje się tu Obronę Cywilną i wojska Obrony Terytorialnej, brakuje też podawanych dawniej instrukcji zachowania w razie ataku bronią masowego rażenia. Według Dobosza, system ostrzegania nie musi być kosztowny, może być - podobnie jak na Białorusi po katastrofie w Czarnobylu - zawierać sieć prostych laboratoriów.

Dobosz przypomniał, że dopiero ujednolicany jest system łączności służb ratowniczych. Stwierdził, że system reagowania kryzysowego trzeba stale sprawdzać; zwrócił uwagę, że urządzenia skonstruowane do wykrywania gazów bojowych mogą nie zareagować - ze względu na  domieszki - na gazy wytworzone chałupniczo przez terrorystów.

Zdaniem płk. Zbigniewa Sabaka z Wojskowych Służb Informacyjnych, broń chemiczna lub biologiczna wyprodukowana przez terrorystów byłaby mniej skuteczna od produktów fabrycznych, a broni jądrowej -  z powodów technologicznych - terroryści nie są w stanie sami wyprodukować, mogą ją natomiast pozyskać. Przyznał, że dotychczas tzw. państwa wysokiego ryzyka nie są skłonne współpracować z  terrorystami.

sg, pap