"Przyszedł Graś i powiedział: Albo dzisiaj Sienkiewicz, albo wcześniejsze wybory "

"Przyszedł Graś i powiedział: Albo dzisiaj Sienkiewicz, albo wcześniejsze wybory "

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Palikot (fot. YouTube) 
- Wszyscy zastanawiali nad tym, czy PSL wymięknie czy nie - powiedział w TVN24 Janusz Palikot. - Potem przyszedł Paweł Graś i w imieniu premiera Tuska powiedział Buremu: albo dzisiaj Sienkiewicz, albo wcześniejsze wybory - relacjonował szef Twojego Ruchu piątkowe wydarzenia w Sejmie. Jego zdaniem, właśnie ten argument przekonał PSL, by głosowanie nad wnioskiem o odwołanie Sienkiewicza odbyło się jednak w planowym terminie.
W piątek Sejm odrzucił wnioski PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu oraz o odwołanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Wcześniej jednak były szef PSL zgłosił wniosek o odłożenie głosowania ws. ministra do 22 lipca. Miało to związek z czwartkowym przeszukaniem przez CBA biura szefa klubu parlamentarnego ludowców Jana Burego w Rzeszowie. Pawlak ocenił, że głosowanie nad wnioskiem o odwołanie Sienkiewicza nie może się odbywać w atmosferze zastraszania PSL.

- Wszyscy zastanawiali się nad tym, czy PSL wymięknie czy nie - opowiadał na antenie TVN24 poseł. Według Palikota, pierwotną decyzją podjętą przez klub PSL było poparcie dla wniosku Pawlaka o odłożenie głosowania. Wtedy, jak opowiadał Palikot, ponownie zebrał się klub PSL, a w posiedzeniu tym wziął udział premier Donald Tusk.- Moim zdaniem powtórzył on tę samą tezę, co Graś na sali sejmowej, że albo zgadzacie się na dzisiejsze głosowanie nad Sienkiewiczem albo są wybory. I oni wymiękli - powiedział Palikot, dodają, że w jego opinii Janusz Piechociński nie panuje nad sytuacją w swojej partii, a "z punktu widzenia typowego działacza PSL (...) to Pawlak był (w piątek - red.) liderem".
- On powiedział: my się nie godzimy, a przynajmniej ja bym się nie zgodził, na to, żeby nam CBA i prokuratura wchodziła, gdzie chce, kiedy my jesteśmy w rządzie. I taki komunikat poszedł w partię - dodał.

TVN24