Strajkowali kolejarze (aktl.)

Strajkowali kolejarze (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od 6 do 8 rano strajkowali śląscy kolejarze zatrzymując ruch większości pociągów pasażerskich w regionie. Nie sparaliżowali komunikacji, ale na wiele godzin zdezorganizowali pracę kolei.
"Opóźnienia w kursowaniu pociągów nie powinny przekraczać dwóch godzin. Ale przywracanie normalnego rozkładu jazdy może potrwać nawet do 10 godzin. To czas potrzebny, aby pociągi weszły w swój zwykły obieg" - powiedział wicedyrektor Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach Zbigniew Jastrząb.

Strajk był protestem kolejarskich związków zawodowych przeciwko bezprawnej - ich zdaniem - likwidacji 17 połączeń w  regionie. Związkowcy powołują się na dane, z których wynika, że  wskaźnik pokrycia kosztów utrzymania tych linii wpływami z biletów przekracza 10 proc., a liczba pasażerów jest większa niż 50. Innego zdania jest zarząd PKP, tłumacząc, że związkowcy opierają się na nieaktualnych danych. Zgodnie z wcześniejszym porozumieniem, likwidowane miały być tylko pociągi niespełniające tych kryteriów.

"Powodzenie protestu oceniamy na ok. 75 proc. Nie wszystkie pociągi udało się zatrzymać, ale na wszystkich głównych węzłach akcja powiodła się i pokazała naszą determinację. Czekamy teraz na  reakcję władz PKP i rządu" - skomentował szef kolejarskiej "Solidarności" na Śląsku Henryk Grymel.

"Fakt, że doszło do tego protestu, to potwierdzenie, że w  przypadku braku porozumienia istnieje groźba strajku generalnego na kolei" - ocenił Ryszard Lach, szef kolejarskiej "Solidarności" w Tarnowskich Górach - jednym z największych kolejowych węzłów towarowych w Polsce.

Pociągi towarowe kursowały normalnie, podobnie jak pociągi wiozące dzieci na kolonie. Protestujący odprawiali nawet te  pociągi, gdzie koloniści zajmowali tylko część składu. Na  niektórych stacjach - np. w Częstochowie - w czasie strajku dyżurnych ruchu pociągi odprawiali naczelnicy sekcji. Jednak związkowcy zatrzymywali je na kolejnych stacjach.

Na dworcach PKP pasażerów nie informowano przez megafony, że  ma miejsce akcja protestacyjna. W większości przypadków podawano jedynie informację o zakłóceniach w komunikacji i opóźnieniach.

Nie było przypadku zatrzymania pociągu "w szczerym polu" lub  zablokowania torów. Związkowcy - jak poinformował Grymel - weszli wprawdzie na tory w Jaworznie-Szczakowej, ale pociągi i tak nie  były tam odprawione ze względu na protest dyżurnych ruchu.

Jak poinformował wicedyrektor Jastrząb, strajk zatrzymał 38 pociągów, w tym trzy ekspresowe. Wiele innych pociągów - według związkowców 32 - rozpoczęło bieg z opóźnieniem sięgającym 2  godzin. Zdaniem kolejarzy, w ciągu dnia opóźnienia mogą nieznacznie zwiększyć się i dotyczyć będą nie tylko pociągów na  Śląsku, ale także w regionach ościennych.

Decyzję w sprawie przeprowadzenia protestu podjął tydzień temu Wojewódzki Komitet Protestacyjno-Strajkowy, grupujący m.in. kolejarską "Solidarność" oraz ZZ Kolejarzy Śląskich, ZZ Dyżurnych Ruchu, ZZ Maszynistów Kolejowych oraz ZZ Rewidentów.

rp, pap