Gosiewska: Zobaczyłam coś, o czym polskie społeczeństwo miało się nie dowiedzieć

Gosiewska: Zobaczyłam coś, o czym polskie społeczeństwo miało się nie dowiedzieć

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małgorzata Gosiewska, fot. Jacek Herok/NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
"Zobaczyłam coś, o czym polskie społeczeństwo miało się nie dowiedzieć. A po powrocie miałam czelność głośno o tym mówić. Ponadto okazało się, że Polska wcale nie ma zamiaru ściągać Polaków z Donbasu do kraju, mimo wcześniejszych deklaracji i zapewnień" - napisała Małgorzata Gosiewska w swoim oświadczeniu.
Oświadczenie to reakcja na publikację "Super Expressu". Gazeta napisała, iż europosłanka PiS awanturowała się z obsługą lotniska w Charkowie. Jak tłumaczy Gosiewska, na Ukrainę pojechała, aby zobaczyć jak wygląda w rzeczywistości polska pomoc humanitarna.

"Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie przewidziało, że znajdą się parlamentarzyści gotowi poświęcić Święta Bożego Narodzenia na pracę dla Polski i Polaków, dlatego od momentu zgłoszenia chęci wyjazdu pojawiał się problem za problemem" - uważa europosłanka.

"Okazało się, że polskie organizacje nie były przewidziane, jako jeden z odbiorców pomocy humanitarnej z naszego kraju. Pomocy tej nie pozostawiono również w dyspozycji polskiego konsulatu" - napisała Gosiewska.

Europosłanka zapewniła, iż nie ma nic przeciwko pomocy Ukrainie. Zdaniem Gosiewskiej część pomocy trafiła do obozu dla uchodźców pod Charkowem, gdzie - jak napisała - nie ma Polaków. Jej zdaniem za "mówienie prawdy" spotkała ją nagonka w mediach.

Gosiewska zapowiedziała, iż podejmie "stosowne kroki prawne". Dodała także, iż informacje przedstawione w "Super Expressie" traktuje jako "kontynuację zmasowanych ataków" na siebie i PiS.

"Za nasze działania skierowane na nagłaśnianie prawdziwej sytuacji na Ukrainie i odsłanianie zakłamanych działań środowisk, które zasłaniając się swoim pseudopatriotyzmem i żonglując hasłami narodowymi, w rzeczywistości działają przeciw prawdziwemu pojednaniu polsko-ukraińskiemu, mając zapewne swoje ośrodki sterowania w Moskwie" - oświadczyła.

tvn24.pl