Błochowiak bawi komisję śledczą

Błochowiak bawi komisję śledczą

Dodano:   /  Zmieniono: 
"To było świadectwo stresu, a nie dowód przekonań" - zapewnił szef sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP), usprawiedliwiając niefortunną uwagę Anity Błochowiak o homoseksualistach.
W opinii szefa komisji, w obliczu takiego napięcia, jakie panowało w środę podczas przesłuchania Adama Michnika, gdzie było "gęsto od różnych fluidów, nie zawsze pozytywnych", każdemu mogło wyrwać się zdanie, którego się nie podziela, i które jest raczej pewnym stereotypem, niż deklaracją ideologiczną.

W ocenie Nałęcza, Błochowiak jest "kobietą ze wszech miar wyzwoloną i od poglądów staroświeckich jak najbardziej daleką". Zastrzegł jednak, że sprawdził i że wszystkie jej "rozbierane" zdjęcia, jakie zdarzyło mu się oglądać w różnych tygodnikach, są fotomontażem.

Niefortunne zdanie wyrwało się Błochowiak, gdy podczas środowego przesłuchania pytała Adama Michnika o szczegóły dotyczące jego rozmowy z Lwem Rywinem, m.in. kiedy włączono magnetofony w  gabinecie Michnika i kiedy zamówiono poczęstunek.

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" tłumaczył, że wiele tych szczegółów było - z jego punktu widzenia nieistotne. "Zapewnić mogę, że jutro pani nie będzie pamiętała, jaką pani dzisiaj piła wodę mineralną, bo to dla pani nie jest istotne" - dodał przesłuchiwany. "Ale gdyby dzisiaj przy tej wodzie mineralnej Lew Rywin poprosił mnie o 17 milionów dolarów - na pewno bym pamiętała" - odparła posłanka. "I pamiętałaby pani w jakich Lew Rywin był skarpetkach?" - ripostował Michnik.

Gdy szef komisji Tomasz Nałęcz (UP) chciał zareagować na tę wymianę zdań, Błochowiak dodała: "nie wiedziałam, że tak się tam panowie poznawaliście". "Pani poseł, to już było naprawdę poniżej pasa" - skomentował Michnik. "No bo skarpetki..." - broniła się Błochowiak. Michnik na to: "kolorowe skarpetki były symbolem walki ze stalinizmem. Wszyscy bikiniarze chodzili w kolorowych skarpetkach".

"Mówi się, że pedały też" - tak posłanka SLD nawiązała do  anegdoty Michnika.

Jej wypowiedź wywołała śmiech na sali i reakcję Michnika: "Pani poseł, ja protestuję, to jest tak politycznie niepoprawne (...), że pani w taki (...) sposób nazywa pewną grupę mniejszości seksualnej" (niektórych fragmentów wypowiedzi nie dało się usłyszeć, gdyż mikrofon Michnika był w tym momencie wyłączony).

Bochowiak próbowała się wytłumaczyć z tej wypowiedzi. "Przepraszam, nie powinnam, ale to już było żartobliwe..." -  zaznaczyła. Wówczas Nałęcz zaproponował, by zakończyć już przesłuchanie i przerwać je do piątku.

rp, pap