Filary Belki (aktl.)

Filary Belki (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polityka zarządzania majątkiem państwa, inwestycje i kreowanie nowych miejsc pracy - takie gospodarcze priorytety deklaruje rząd Marka Belki. To zwiększanie fiskalizmu - ocenia Centrum im. A. Smitha.
Przekazał je po wtorkowym posiedzeniu rządu jego rzecznik, Dariusz Jadowski, dodając, że szczegóły planu działania gabinetu Belki zostaną przedstawione podczas jego sejmowego expose, 14 maja.

"Jeśli chodzi o politykę zarządzania majątkiem państwa, to rząd będzie zmierzał do tego, by zapanowała pełna przejrzystość przy pełnej integracji między resortami. Premier podkreślał, że prywatyzacja nie może być traktowana jako podpora interesów budżetowych", a jako impuls do modernizacji gospodarki - relacjonował przebieg posiedzenia rządu Jadowski.

Jadowski oznajmił, że "nie należy się spodziewać radykalnych działań (prywatyzacyjnych) w okresie poprzedzającym wotum" zaufania, jakie musi uzyskać nowy gabinet w Sejmie. W czasie pierwszego roboczego posiedzenia ministrowie omawiali też sprawy związane z naprawą finansów publicznych, określoną w planie Hausnera. Premier Belka nie wyklucza w tym programie nowych inicjatyw - powiedział rzecznik. Naciskany przez dziennikarzy przyznał, że jako jeden z elementów oszczędności rozpatrywane są cięcia w administracji. "To jest potencjalny kierunek poszukiwań, ale nie można przeprowadzić czysto mechanicznych cięć, tu trzeba rozwagi, by nie zrobić szkody" - dodał.

Jednym z obszarów działań rządu ma też być kwestia uporządkowania polityki energetycznej, narodowego planu rozwoju oraz wszelkich usprawnień, które mogą doprowadzić do sprawności i szybkości inwestowania. "Dotyka to obszarów z budownictwem, zagospodarowaniem przestrzennym" - powiedział.

Rząd deklaruje także działania w kierunku likwidacji zatorów w sądach gospodarczych. Jest to obszar, "w którym obserwujemy zbyt wiele zatorów i spowolnień, a wiadomo, że dla dynamiki rozwoju gospodarczego to jeden z tematów, w którym trzeba znajdować usprawnienia" - powiedział Jadowski.

Program nowego rządu to nic innego jak program zwiększenia fiskalizmu przy propagandowej zasłonie pochylania się nad ludźmi ubogimi - ocenia ekspert Centrum im. A. Smitha, Andrzej Sadowski. "Ten program to przede wszystkim propaganda, która ma na celu zmiękczyć wydźwięk poprzedniego planu wicepremiera Jerzego Hausnera, wykazując nacisk na elementy oszczędnościowe po stronie władzy" - powiedział.

Odnosząc się do zapowiedzi rządu, że zwiększone będą oszczędności w administracji, Sadowski powiedział, że jakiekolwiek oszczędności, które udałoby się pozyskać w administracji, "natychmiast należałoby przeznaczyć na bezpieczeństwo, w tym wymiar sprawiedliwości i policję, bo mają one ogromne problemy finansowe".

Jego zdaniem "propagandowym działaniem" jest zapowiedź możliwości podniesienia kwoty wolnej od podatku dla osób najmniej zarabiających. "Ta propozycja ma na celu zmniejszenie napięć społecznych. Przy takim dramatycznym poziomie bezrobocia wzrasta popularność tych programów i partii, które mogą zachwiać porządek parlamentarny" - powiedział.

Pytany o ocenę deklaracji rządu, że będzie on zachęcał pracodawców do zatrudniania nowych pracowników m.in. poprzez opłacanie za nich przez rok z budżetu państwa składki na ZUS, Sadowski powiedział: "Jest to propozycja obejmująca tylko nielicznych i na krótki czas, co nie spowoduje żadnej zauważalnej zmiany na rynku, a wygeneruje tylko dodatkowe koszty i  zamieszanie, bo będzie dotyczyć tylko niektórych kręgów osób". Rząd "nie proponuje rozwiązania systemowego, polegającego na obniżeniu kosztów pracy dla wszystkich, tylko proponuje rozwiązanie doraźne" - podsumował Sadowski.

Komentując zapowiedź rzecznika rządu, Dariusza Jadowskiego, że jednym z najważniejszych zadań rządu jest wprowadzenie usprawnień, które ułatwiłyby i przyśpieszyły inwestowanie, Sadowski powiedział: "W świetle oficjalnego raportu rządu Niemiec inwestycje to ewidentna bzdura. Niemcy uczciwie się przyznali, że inwestycje w infrastrukturę, czy w cokolwiek innego w Niemczech Wschodnich, nie przyniosły zysków, a przyniosły 1 bilion 250 miliardów euro straty. Nie wpłynęło to na jakiekolwiek zwiększenie zatrudnienia" - uzasadniał Sadowski.

em, pap