Frąckowiak przed komisją ds. PKN Orlen

Frąckowiak przed komisją ds. PKN Orlen

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie uważam, że wycena akcji PKN Orlen była zaniżona - powiedział przesłuchiwany w sobotę przed sejmową komisją ds. PKN Orlen kolejny świadek - b. szef Nafty Polskiej Michał Frąckowiak, który zakończył swe zeznania przed komisją.
Frąckowiak wyjaśniał, że wyceny pierwszej i drugiej transzy sprzedaży akcji PKN Orlen powstawały na podstawie księgi podaży -  składanych przez inwestorów ofert: ile akcji - w zależności od  poziomu ich ceny - będą chcieli oni kupić. "Moim zdaniem ta wycena był po prostu rynkowa - ani za niska, ani za wysoka" - mówił.

Roman Giertych(LPR) dociekał, jak to się stało, że wartość spółki wyceniono na 8 mld zł, gdy kilka lat wcześniej dokonano w niej inwestycji na 8 mld. zł. Frąckowiak stwierdził, że - jego zdaniem -  inwestycje w instalacje koncernu były niższe niż sugerował to  Giertych, a ponadto "trzeba było wziąć pod uwagę wartość bilansową firmy".

"Na podstawie bilansu z czerwca 1999 roku poprzedzającego prywatyzację, wartość bilansowa spółki była w granicach 5,5 mld zł, a zadłużenie, czyli zobowiązania spółki były w granicach ponad 3 mld zł" - powiedział Frąckowiak.

B. szef Nafty Polskiej dodał, że choć wartość bilansowa jednej akcji wynosiła ok.14 zł, to ostatecznie zostały one wycenione na  19,5 zł, ze względu na popyt oraz właśnie ze względu na poczynione wcześniej inwestycje w instalacje.

Posłów - członków komisji - interesowało to, co Frąckowiak robił przed pracą w Nafcie POlskiej i po niej. Powiedział, że skończył Szkołę Główną Handlową (wtedy SGPiS), potem był asystentem na  uczelni. Od marca do czerwca 1992 roku był wiceministrem współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Jana Olszewskiego. Był dyrektorem zakupu ropy na rynkach wschodnich. W Nafcie pracował od lipca 1998 r. do do maja 2001 r. Potem zajął się działalnością gospodarczą. Jedna z dwóch jego spółek prowadzi klinikę psychologiczno-psychiatryczną, a druga ma sieć stacji gazu do samochodów LPG.

Jak mówił, zna Janusza Szuma, przedstawiciela Jukosu w Polsce, a  także szefów firmy J&S Grzegorza Jankilewicza i Wiaczesława Smołokowskiego - od 1996 roku, gdy weszli oni kapitałowo do spółki SOLO, której był prezesem. Później zmienili jej nazwę na DUO. Przyznał, że jako wiceminister przyznał spółce SOLO koncesją na  obrót paliwami. Zaznaczył jednak, ze między tą decyzją a jego późniejszą pracą dla SOLO upłynęły dwa lata.

Frąckowiak powiedział, że negatywnie zapatrywał się na kontrakt PKN Orlen z J&S na dostawę ropy ze względu na - jego zdaniem -  zbyt duże dostawy z jednego źródła. Jednak nie było alternatywy dla takiego rozwiązania i kontrakt podpisano.

Według świadka, zarząd PKN Orlen, którym kierował Andrzej Modrzejewski, dbał o bezpieczeństwo dostaw ropy.

Frąckowiak nie zgodził się z oceną posła SLD Andrzeja Różańskiego, który pytał go o przyczynę "słabych wyników" PKN Orlen w 2001 r. Frąckowiak powiedział, że był to czas "największego koniunkturalnego dołka na rynku paliw", i że biorąc pod uwagę wyniki innych firm z branży, PKN Orlen którym kierował wówczas Andrzej Modrzejewski, nie wypada "szczególnie źle"

Pytany o hipotetyczne związki J&S z rosyjskimi służbami specjalnymi, powiedział, że - jego zdaniem - działalność J&S nie  zagrażała bezpieczeństwu państwa. Firma działała jak każda inna. Świadek nie zna też przypadków korumpowania przez nią kogokolwiek. (Takie powiązania ze służbami sugerował b. szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski).

Posłowie pytali też świadka, kiedy dowiedział się o zatrzymaniu b. prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Powiedział, że  uzyskał te informację z mediów i był nią zaskoczony. Zbigniew Witaszek (niezrz.) pytał o wyeliminowanie Ciechu z dostaw ropy dla  Petrochemii Płockiej. W ocenie Frąckowiaka, Ciech nie spełniał kryteriów biznesowych dla tych dostaw - prawdopodobnie za drogo sprzedawał ropę, być może korzystał z pośredników.

Konstanty Miodowicz (PO) interesował się, czy przy sporządzaniu przez Naftę Polską analiz na temat bezpieczeństwa energetycznego Frąckowiak korzystał z materiałów tajnych, i, czy miał certyfikat bezpieczeństwa dopuszczający do tajemnic. Frąckowiak powiedział, że certyfikatu nie miał, jako prezes miał jednak dostęp do  poufnych informacji.

ks, pap