Platforma oskarża

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej liderzy partii w ostrych słowach skrytykowali władze PiS. Jan Rokita oskarżył także prezydenta o wspieranie w złej wierze prowokacji Jacka Kurskiego, wymierzonej w PO.
Przewodniczący Platformy Donald Tusk odniósł się do wczorajszej dymisji Wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej. Powtórzył, że jego zdaniem jest ona wynikiem "brudnej wojny" w szeregach Prawa i Sprawiedliwości.

W piątek wszyscy byli "świadkami kolejnego aktu dramatu, jakim są rządy koalicji Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Leppera i Romana Giertycha" - powiedział Tusk otwierając posiedzenie. Według niego, obóz rządzący dokonał "polityczej egzekucji" na Zycie Gilowskiej. "Od wielu tygodni w Polsce ludzie z różnych środowisk, różnych zawodów dają tej władzy jasno do zrozumienia: tak nie można rządzić Polską, tak rządząc tylko szkodzi się Polsce" - powiedział.

Szef PO oświadczył także, że w ostatnich dniach Platforma została "brutalnie zaatakowana" przez posła PiS Jacka Kurskiego, który zarzucił jej nielegalne finansowanie wyborczej prezydenckiej kampanii billboardowej pośrednio z pieniędzy PZU. Platforma obroniła się jednak i szybko wyjaśniła sprawę. PO jest bowiem partią ludzi "rzetelnych i przyzwoitych" i jest to ich "zbroją i tarczą" - powiedział.

Jeśli Platforma Obywatelska wygra wybory samorządowe, do samorządu powrócą przyzwoitość, kwalifikacje, otwartość i zgoda wewnętrzna - obiecywał szef PO Donald Tusk. Koalicja rządząca zmarnowała już osiem miesięcy, nie ma nadziei, że kolejne będą lepsze dla Polski, dlatego Platforma musi dołożyć wszelkich starań, aby zwyciężyć w wyborach samorządowych.

"Nie możemy pozwolić na to, aby szkody i nieszczęścia, jakich świadkami jestem we władzach centralnych, rozlały się jak brudna fala po całej Polsce. Zapraszamy wszystkich uczciwych Polaków do współpracy z Platformą (...) wokół tych fundamentalnych wartości, których Platforma jest strażnikiem, ale nie musi być jedynym właścicielem" - mówił Tusk. Zapowiedział też współpracę z organizacjami i ruchami społecznymi, w tym m.in. z Ruchem na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych.

Występujący po nim Jan Rokita powiedział, że dla tych, którzy po powstaniu obecnej koalicji rządzącej spodziewali się okresu politycznej stabilizacji, zaskoczeniem musi być obecne "przyspieszenie rozkładu struktur władzy". Przykładem brutalizacji konfliktu politycznego jest sprawa wicepremier Zyty Gilowskiej oraz - jak to określił - "prowokacja Kurskiego" wobec PO, czyli tzw. afera billboardowa.

Rokita powiedział, że poseł PiS Jacek Kurski - którego określił jako "profesjonalnego łgarza od brudnej roboty" - przygotował na zlecenie atak na Platformę przy pomocy fałszywych przesłanek. Akcja ta jednak - ocenił - uderzyła rykoszetem w PiS. "Kurski zmusił swymi kłamstwami do kapitulacji partię, którą chciał wesprzeć".

Według Jana Rokity, bracia Kaczyńscy zawierając "złą dla Polski ludowo-narodową koalicję" wprowadzili w Polsce tumult. "Żyjemy w czasach, które być może zostaną kiedyś nazwane tumultem polskim" - mówił Rokita. Temu właśnie tumultowi Platforma zobowiązana jest przeciwstawić nadzieję na ład w kraju, ale i w partii. "W Platformie musimy stworzyć warunki ładu i profesjonalizmu, a nie kulturę wewnątrzpartyjnej koterii. Mówię to do siebie, do Tuska, do wszystkich, którzy znajdą się w zarządzie" - powiedział Rokita.

"W ostatecznym rozrachunku polityka nie jest jedynie sztuką słowa i gry - o czym zdaje się zapominać premier Kazimierz Marcinkiewicz, który stał się PR-owskim specjalistą swego rządu - ale sztuką świadectwa. Jeśli damy we własnej organizacji świadectwo wiary w idee, które nam przyświecają - wtedy zwyciężymy" - powiedział Rokita.

Wypowiadając się na temat piątkowej dymisji Zyty Gilowskiej, mówił, że zastanawiająca jest zachowanie lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego pytanego o wypowiedź Zyty Gilowskiej, która określiła sprawę swojej lustracji jako szantaż ze strony Rzecznika Interesu Publicznego. - Na ile znam tę osobę, to ona wie co mówi - powiedział Kaczyński, ale nie odpowiedział na wezwanie, by przedstawić kulisy tej sprawy.

Prezydent wobec impeatchmentu?

Zdaniem lidera PO Jana Rokity, prezydent Lech Kaczyński wspierając posła PiS Jacka Kurskiego w "prowokacji" wobec PO w tzw. aferze billboardowej, być może otarł się o konstytucyjne przesłanki do impeachmentu, czyli usunięcia z urzędu.

Kurski zarzucił PO, że ubiegłoroczna kampania billboardowa szefa Platformy Donalda Tuska, była pośrednio finansowana z pieniędzy PZU. Według niego, PO za minimalną opłatą przejęła billboardy na których wcześniej wisiały plakaty PZU z kampanii "Stop wariatom drogowym" - na tych tablicach miały zawisnąć plakaty Tuska.

Firmy outdoorowe organizujące kampanię Tuska oświadczyły jednak, że nie współpracowały z PZU przy kampanii "Stop...". Okazało się, że to firmy pracujące przy kampanii Lecha Kaczyńskiego pracowały przy kampanii PZU i to plakaty kandydata PiS wisiały na tablicach wykorzystywanych wcześniej przez PZU.

W momencie gdy to wykazano, "do akcji" wkroczyły najważniejsze osoby w państwie: premier, szef PiS oraz prezydent, który przyznawał Kurskiemu rację - mówił Rokita. "Prezydent, który z niskich pobudek, w swojej i w złej zarazem sprawie, wspiera prowokację, to jest zjawisko całkowicie nowe w polskiej rzeczywistości". A jest całkowicie jasne, że robi to w złej wierze, bo już po zdemaskowaniu tej prowokacji, a nie przed. Ocenił, że takich zjawisk nie odnotowano "nawet w czasach dość niskiej jakości pod względem standardów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego".

"Tego rodzaju zachowanie - ze znakiem zapytania to powiedzmy, a nie z wykrzyknikiem - ociera się o ten przepis konstytucji, który powiada, iż prezydent za złamanie prawa ponosi odpowiedzialność przed odpowiednim Trybunałem. Jest taki przepis w konstytucji, a ta instytucja nazywa się impeachment" - powiedział Rokita.

A jednak Schetyna

Bronisław Komorowski, Hanna Gronkiewicz Waltz, Jacek Saryusz-Wolski, Tomasz Tomczykiewicz i Waldy Dzikowski zostali wybrani przez Radę Krajową partii nowymi wiceszefami Platformy Obywatelskiej. Sekretarzem generalnym został ponownie Grzegorz Schetyna, a Mirosław Drzewiecki - skarbnikiem.

Wszystkie te kandydatury zgłosił szef PO zgłosił Donald Tusk. Powiedział, że przedstawia je po długich wewnętrznych rozmowach i podkreślił, że nie robi tajemnicy z panujących w partii odmiennych opinii w kwestiach personalnych. Przeciwny dalszemu zajmowaniu stanowisk sekretarza i skarbnika przez Schetynę i Drzewieckiego był dotąd Jan Rokita. W ostatnich dniach mówiło się, że Schetyna traci też poparcie Tuska. Jednak jak powiedział Tuska podczas rady, to właśnie Schetyna i Drzewiecki w najlepszy sposób i najskuteczniej organizować będą działalność PO.

O Rokicie mówi się natomiast, że w najbliższym czasie zastąpi on Tuska na stanowisku szefa klubu parlamentarnego PO. Wiceszefami Platformy zostaną najprawdopodobniej Bronisław Komorowski, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Jacek Saryusz-Wolski, Waldy Dzikowski i Tomasz Tomczykiewicz.

pap, em