Bransoletki zamiast więzienia

Bransoletki zamiast więzienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odbywanie kary nie w więzieniu, ale na uwięzi - tak premier Jarosław Kaczyński streścił istotę przyjętego przez rząd projektu ustawy wprowadzającej monitoring elektroniczny skazanych, których nie będzie się umieszczać w więzieniach.
Wprowadzenie elektronicznych "bransoletek" na nogę lub rękę będzie - jak ocenił premier - rozwiązaniem pozwalającym nie budować dodatkowych więzień, które w przeciwnym razie musiałyby zostać utworzone. Projekt będzie się wprowadzać "ostrożnie" - zadeklarował J. Kaczyński. Na początku obejmie on 3 tysiące osób, a docelowo - 15 tysięcy.

"Będzie to dotyczyło tylko tych, którzy będą skazani na kary krótkoterminowe lub zastępcze (np. za niepłacenie alimentów) i wyrażą na to zgodę" - podkreślił premier.

Jego zdaniem, propozycja wprowadzenia dozoru obrazuje "elastyczną" - jak podkreślał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro - politykę karną, która polega na zaostrzeniu niektórych kar, ale jednocześnie na łagodzeniu innych, jeżeli są ku temu przesłanki.

"Chcemy, aby polski sędzia, prokurator miał szerszą gamę możliwości reagowania wobec drobnych przestępstw, zwłaszcza jeżeli dopuszczają się tego (osoby) po raz pierwszy i nie są zdemoralizowani" - powiedział Ziobro.

Dozór mógłby być stosowany w przypadku skazanych na karę więzienia w wymiarze do sześciu miesięcy; na karę pozbawienia wolności do roku, jeśli czas pozostały do jej odbycia nie przekracza pół roku, oraz wobec skazanych, w stosunku do których orzeczono zastępczą karę pozbawienia wolności. Z dozoru nie mogliby korzystać skazani za umyślne przestępstwo lub przestępstwo skarbowe, jeśli byli już wcześniej skazani na karę więzienia.

Jak przekonywał wiceszef resortu sprawiedliwości Andrzej Kryże, dozór pozostaje karą, powodującą "znaczne dolegliwości" dla skazanego. Może on bowiem opuszczać dom tylko w określonym przez sąd czasie i celu. "Dozór pozwala skazanemu na utrzymanie więzi z rodziną, ze środowiskiem, pracą, nauką. Taka jest idea tej kary" - podkreślił Kryże.

Ziobro zapowiedział, że nowe rozwiązanie będzie mogło wejść w życie w połowie przyszłego roku. "Jestem przekonany, że ten system może zadziałać, choć oczywiście na początku trzeba się spodziewać trudności, które są zawsze, jeśli wprowadza się zupełnie nowe rozwiązania. Trudności - jeżeli będą - to moim zdaniem nie w wyniku wad prawnych, ale technicznych kłopotów" - ocenił.

Urządzenie do dozoru ma składać się z trzech części: nadajnika w formie bransolety noszonej przez skazanego na nadgarstku lub kostce, stacjonarnego urządzenia monitorującego, zainstalowanego na stałe w mieszkaniu skazanego i podłączonego do telefonu (stacjonarnego lub komórkowego), oraz komputera znajdującego się w sądzie, przyjmującego sygnały ze stacjonarnego urządzenia monitorującego.

Kryże przyznał, że nie rozstrzygnięto jeszcze kwestii, czy obsługą dozoru miałaby się zająć firma prywatna, czy państwowa. "Ustawa jest tak skonstruowana, że może to być podmiot państwowy i prywatny" - dodał.

Poinformował, że koszt wprowadzenia systemu przy trzech tysiącach skazanych wyniósłby ok. 45 mln zł przy podmiocie państwowym lub 54 mln zł przy podmiocie prywatnym.

"Z wyliczeń dokonanych przez naszych specjalistów wynika, że - inaczej niż na całym świecie - podmiot państwowy byłby tańszy. Ja mam poważną wątpliwości co do tego, dlatego powołaliśmy komisję przetargową. Ma ona wyłonić zewnętrzną firmę, która obliczy, czy założenia są prawidłowe" - powiedział.

Ziobro odpierał zarzuty, że opracowany przez resort projekt ustawy o wykonaniu kary pozbawienia wolności poza zakładem karnym w systemie dozoru elektronicznego jest "kopią" projektu SLD, pilotowanego przez Katarzynę Piekarską.

"Jeżeli zostałby wprowadzony projekt w wersji przyjętej przez panią poseł Piekarską, (...) doszłoby do katastrofy, system by się zawalił. Tamten projekt jest niedopracowany. W sensie idei, co do kierunku, jest słuszny, ale zawiera tak wiele negatywnych rozwiązań, że byłoby skrajną nieodpowiedzialnością popieranie go w wersji, w której został przedłożony" - przekonywał Ziobro.

Według projektu SLD skazani na krótkoterminowe kary pozbawienia wolności mieliby także być poddani dozorowi elektronicznemu poprzez noszenie specjalnych nadajników w postaci bransoletki. W okresie odbywania kary skazany nie mógłby bez zgody sądu penitencjarnego zmieniać miejsca pobytu, mógłby natomiast - po uzgodnieniu z sądem - np. pracować w określonych porach dnia.

W wydanym wieczorem oświadczeniu klub poselski SLD zaznaczył, że gdyby "rząd zdecydował się współpracować (...) nad udoskonaleniem propozycji poselskiej, zapewne znacznie wcześniej społeczeństwo otrzymałoby pożyteczną ustawę". Sojusz uznał, że przyjęty tok prac nad przygotowaniem rozwiązań dotyczących dozoru elektronicznego i "agresywna" wypowiedź ministra Ziobro "wskazują, że rząd PiS i jego ministrowie nie są skłonni do pracy na rzecz społeczeństwa ponad podziałami politycznymi".

pap, ss, ab