Cielęcina w Brukseli

Cielęcina w Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostatnio, podczas zakupów zgubiłem się w sklepie. Dookoła równych rozmiarów udka z kurczaka, idealnie identyczne jajka, pomidory, tej samej długości ogórki. Nawet sałata była tak samo zielona. Wszystko ułożone wedle wytycznych eurokomisarza. Nie mogłem tylko znaleźć cielęciny. Okazało się, co powiedziała mi pani stojąca obok brukselki, że cielęcina z wołowiną pojechały na debatę do Brukseli. Wracają w przyszłym tygodniu.
W Unii Europejskie organoleptycznie nic się nie zmieniło. Największe kontrowersje i największy zapał polemiczny budzą sprawy wagi najwyższej. Już trzy lata temu przez Brukselę przetoczyła się wielka dyskusja, czy mięsem jest mięso, czy też wyroby mięsopodobne. Niedługo potem przyszła kolej na polskie jaja. I to te dosłowne. Czy jajko zapakowane w pudełko z napisem "ekologiczne" i - wedle zapewnień producenta - pochodzące z fermy w sercu Mazur rzeczywiście jest ekologiczne? W świetle przepisów unijnych - niekoniecznie. Potem toczono polemiczne boje o baterie. Reguły postępowania ze zużytymi bateriami i akumulatorami są w Europie łatwe i mogą je Państwo znaleźć w dyrektywach: 91/157/EEC, 93/86/EEC i 98/101/EC.

Dyskusja o cielęcinie i wołowinie, jak zapewnia UE musiała być ważna, odpowiedzialna i skonsultowana przez wszystkich. Z pewnością była też ciekawa. Zastanawiam się jednak, czy była potrzebna. Trzeba po prostu było zaprosić do Brukseli krowy z cielętami, zatrudnić odpowiednich tłumaczy i one same by opowiedziały. Wyszłoby pewnie taniej, a i sami zainteresowani mogli by wziąć udział w łańcuchu podejmowania decyzji. Już sobie wyobrażam, jak po długaśnych korytarzach Komisji Europejskiej przechadzają się łaciate w towarzystwie komisarzy i debatują na ważne dla Europejczyka tematy.

Dziś już nie czuję się zdezorientowany. Propozycja UE już wzbudziła moja aprobatę. Bardzo mi to smakowało. Czekam na więcej.