Według dotychczasowych ustaleń policji, cała rodzina wyszła w piątek razem z domu, potem się rozdzielili, załatwiając różne sprawy. 30-letni ojciec dziecka wrócił do domu w Dąbrowie Górniczej. Kobieta wsiadła do tramwaju z córką, po czym wysiadła z niego - pozostawiając tam dziecko - udała się na pociąg i pojechała do znajomych do Gdańska. W sobotę, wracając do domu autostopem usłyszała w radiu informację o zagubionej dziewczynce i zgłosiła się na policję w Pruszczu Gdańskim. Tam rozpoznała córkę na zdjęciu.
Według nieoficjalnych informacji ze źródła zbliżonego do policji, o jej dziwnym zachowaniu mogły przesądzić problemy natury medycznej.
O tym, że tramwajem jedzie w piątek po południu bez opieki przestraszona i zapłakana dziewczynka policję powiadomił motorniczy. Dziecko trafiło do pogotowia opiekuńczego.
Jak poinformował w sobotę Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji, dziewczynka pozostanie na razie w pogotowiu opiekuńczym, a sprawa znajdzie finał w sądzie rodzinnym. "Według naszych informacji, to nie jest rodzina patologiczna, ale w tym przypadku sytuacja zaszła tak daleko, że sprawą powinien zająć się sąd" - powiedział Bieniak.
pap, ss