Znany rosyjski pisarz przewiduje „wojnę na górze”. Śmierć Putina da jej początek

Znany rosyjski pisarz przewiduje „wojnę na górze”. Śmierć Putina da jej początek

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: kremlin.ru
Znany rosyjski pisarz Dmitrij Głuchowski uważa, że potęga Putina jest mitem, a prezydent Rosji jest tak naprawdę człowiekiem zakompleksionym, który wciąż próbuje udowodnić, że  zasłużył na swoje stanowisko. Autor "Metra 2033" przewiduje również, co wydarzy się po śmierci dyktatora.

Zdaniem Głuchowskiego należy porzucić wizję Rosji i jej przywódców znaną z prozy Dostojewskiego, w której, w jego ocenie Zachód z byt często szuka przewodnictwa po rosyjskiej mentalności. Pisarz w rozmowie z Onatem podkreślił, że zrozumieć motywacje Putina można przede wszystkim przez pryzmat jego kompleksów i niskiej samooceny, lecz także chorobliwej megalomanii.

– Dostojewski nie wytłumaczy zaniżonej samooceny Putina i jego kompleksu samozwańca, który wciąż czuje się nie na miejscu, bo pod koniec lat 90. został wyciągnięty za uszy nie wiadomo skąd, po to, żeby zostać prezydentem jednego z najsilniejszych państw Europy. W związku z tym od ponad 20 lat udowadnia sobie i innym, że jednak zasłużył na swoje stanowisko, że jest pomazańcem losu i Boga, zatem niepotrzebna mu demokratyczna legitymacja skoro naznaczyli go bóstwo, życie i los, czyli dokładnie tak samo jak średniowiecznych władców – powiedział Głuchowski.

Bóle fantomowe i imperialny głód

Pisarz zaznaczył również, że źródeł mentalności dzisiejszych Rosjan nie należy szukać w ich głębokim poczuciu dziejowej niesprawiedliwości i przekonaniu, że odebrano im wielkie imperium. To, w ocenie Głuchowskiego, jest sprawnie wykorzystywane przez propagandystów Kremla, którzy odwołując się do takich uczuć usprawiedliwiają dążenie do wojny z Zachodem.

– Rosję o wiele lepiej tłumaczą bóle fantomowe po rozpadzie i utracie imperium, połączone z odwieczną rosyjską potrzebą odczuwania dumy ze swojego państwa. Powiedziałbym, że u Rosjan to ostatnie przypomina kilkudniowe uczucie głodu. Dlatego cała rosyjska propaganda bazuje na uczuciach resentymentu za dumnym imperium, co – zamiast kierować Rosję i Rosjan ku postępowi – spycha ich w przepaść autodestrukcji, a przy okazji niszczenia wszystkiego wokół – powiedział.

Śmierć Putina będzie początkiem wojny "na górze"

Głuchowski odniósł się również do najbliższego otoczenia Władimira Putina. Stwierdził, że prezydent Rosji traktuje swoich podwładnych wyłącznie jak narzędzia służące do osiągania konkretnych celów. Jako przykład podał Jewgienija Prigożyna, który jest dla Putina człowiekiem od czarnej roboty, któremu zlecić można wykonanie każdego zbrodniczego rozkazu. Zdaniem pisarza, próżno jednak szukać wokół Putina ludzi, którym faktycznie by ufał.

Powieściopisarz dostrzega natomiast, że Putin otoczył się wieloma tzw. przyjaciółmi z młodości, którymi obsadził ważne i eksponowane stanowiska w całym kraju. Głuchowski uważa, że w ten sposób Putin zagarną dla siebie ogromną większość rosyjskiego bogactwa, bo wszyscy ci bliscy pełnią wyłącznie funkcję słupów. Jego zdaniem, po śmierci Putina, do prowadzi do do wybuchu ogromnego konfliktu na szczytach władzy.

– Ci ludzie na papierze pozostaną właścicielami, ale pojawią się inni, którzy powiedzą: zaraz, zaraz, wy stanowicie jednoosobowe firmy krzaki, musicie te krzaki oddać. Dotychczasowi właściciele będą się bronić i wojna na górze gotowa. Przecież Rosja to nie państwo prawa, tutaj prawo własności gwarantuje nie księga wieczysta czy akt własności, lecz wola polityczna jednego człowieka. A kiedy go zabraknie? – pyta Dmitrij Głuchowski w rozmowie z Onetem.

Czytaj też:
Rozmowa Zełenski-Xi w planach. Podolak podał szczegóły
Czytaj też:
Nakaz aresztowania Putina obowiązuje w 123 krajach. Tutaj nie zostanie wykonany