"Wszystko będzie dobrze" to film, jakich w Polsce powstały już całe pęczki. Aż dziw bierze, że ktoś takimi dziełami potrafi się jeszcze zachwycać.
Ten film w reżyserii Tomasza Wiszniewskiego do złudzenia przypomina słynnego „Forresta Gumpa". W obu fabułach widzimy ten sam motyw: główny bohater ma kłopoty, nie wie, jak je rozwiązać, więc biegnie przed siebie licząc, że w ten sposób się z nimi upora. Tyle że tutaj analogie się kończą. Film Roberta Zemeckisa był piękną bajką. Mniejsze znaczenie miało tutaj banalne przesłanie tego filmu o potrzebie bycia sobą bez względu na okoliczności. Forrest Gump był rozbrajająco naiwny i z tego powodu co chwila spotykały go kosmiczne wręcz przygody. Taką produkcję aż chciało się oglądać, a przy kolejnych spotkaniach Gumpa z wielkimi jego świata ręce same składały się do oklasków.
"Wszystko będzie dobrze", reż. Tomasz Wiszniewski, Polska, 2007
Inaczej jest we "Wszystko będzie dobrze". Ten film dostał na ostatnim festiwalu w Gdyni nagrodę za reżyserię, ale oglądając to dzieło trudno zrozumieć jurorów, czemu przyznali mu tak wysokie wyróżnienie. 12-letni Paweł biegnie do Częstochowy w intencji śmiertelnie chorej na raka matki. Towarzyszy mu nauczyciel-alkoholik, zza grobu tej pielgrzymce patronuje ojciec chłopca – także pijak. Ot, typowa polska rzeczywistość. Nie ma w tym nic z bajkowego nastroju "Forresta Gumpa", nie ma zabawnych bon-motów, przewrotnych qui pro quo, dowcipnych dialogów. Jest szara, brzydka, przepita Polska – taka, jaką dziesiątki razy oglądaliśmy na dużym ekranie, taka, jaką codziennie widzimy pod sklepami monopolowymi.
"My tak tej Polski nie zbudujemy!" – mówi do Pawełka i jego niezbyt trzeźwego opiekuna prężny biznesmen zmartwiony odrzuceniem przez nich atrakcyjnej oferty. Wiszniewski ewidentnie w swym filmie szydzi z tego przedstawiciela młodego polskiego kapitalizmu. To właśnie najsmutniejsze. Żaden polski reżyser nie próbuje nawet pokazać na ekranie współczesnej Polski – kraju szybko rosnącego PKB i pnących się w górę wysokościowców. Zamiast tego wolą pokazywać Polskę pijaną – mimo że jest ona pijana od rozbiorów. A jury w Gdyni jeszcze im przyklaskuje, dając nagrody tym, którzy tych pijaków pokazują najbarwniej. Wszystko pięknie. Tylko czemu 2007 był kolejnym rokiem z kolei, w którym ani jednego polskiego filmu nie pokazano na żadnym prestiżowym festiwalu filmowym?"Wszystko będzie dobrze", reż. Tomasz Wiszniewski, Polska, 2007
