Koniec telewizyjnych wokalistów?

Koniec telewizyjnych wokalistów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gwiazdą Pikniku Country w Mrągowie będzie... Maciej Maleńczuk! Ten facet chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Siedział swojego czasu w więzieniu za to, że nie chciał pójść do wojska. Obwołano go współczesnym bardem Krakowa, drugim Przybyszewskim, a teraz chałturzy gdzieś na Mazurach, między Honky Tonk Brothers, a zespołem Rodeo. Pan Maleńczuk wyczuwa jednak koniunkturę i w przeciwieństwie do innych polskich artystów nie próbuje oszukiwać – w showbiznesie liczy się kasa.
Bo w mainstreamowych mediach jest tak, że jak ktoś jest modny to biorą go wszyscy. Teraz na topie jest Maleńczuk. Zaczęło się rok temu, gdy wygrał opolski koncert premier (za co pełen szacunek dla artysty, wygrać w mieście gdzie kilka lat wcześniej zostało się obrzuconym puszkami za pytanie „czy to jeszcze jest Polska?"). Pojawił się też na polsatowskim Sylwestrze, śpiewał w Sopocie, teraz piknik w Mrągowie.

Nawet jeśli Maleńczuk postanowiłby pozostać artystą niezależnym to media by na tym nie ucierpiały. Mają w końcu szereg gwiazdek promowanych przy każdej okazji, a w zamian stawiających się na każde zawołanie. Nieważne czy to ma być koncert czy telewizja śniadaniowa. Można zauważyć pewną niepisaną umowę wzajemnej wdzięczności, która działa na zasadzie: wy mnie pokazujecie – ja dla was zaśpiewam. I tak od paru lat na ekranach obserwujemy cały czas te same postacie. Mówiąc konkretnie: Kayah, Piasek, Rubik, Kombi, Feel, Doda, czy Agnieszka Chylińska (ale tylko od momentu gdy odkryła w sobie klubową duszę), to są artyści od których nie wymaga się aby wydawali nowe płyty, nikogo nie interesuje czy trzymają poziom. Mają w swoim dorobku kilka hitów, które ustawiły ich na wiele lat.

Na szczęście w tym roku można dostrzec światełko w tunelu. Telewizje do swoich festiwali podchodzą z dystansem. TVN zrezygnował z Sopotu, TVP przeniosła Opole na wrzesień. Co więcej, publika również pokazuje, że ma zgoła odmienne preferencje. Widać to chociażby po frekwencji na rockowych festiwalach. Na początku lipca organizatorzy Open'era nie przewidzieli ilości chętnych na Pearl Jam, w konsekwencji wpuszczali wszystkich chętnych, nie patrząc na opaski. Właśnie trwa festiwal w Jarocinie, gdzie wyprzedano zarówno wszystkie karnety jak i bilety jednodniowe. Przed nami jeszcze katowicki OFF, wszystko wskazuje na to, że również rekordowy. Kiedyś muzyki słuchało się z przegrywanych kaset, teraz słucha się jej na żywo. Recepta wydaję się być prosta, wystarczy postawić na coś świeżego i chociaż trochę ambitnego. Miejmy nadzieję, że któraś telewizja też to kiedyś zrozumie.