Skóra z resztek po jabłkach, buty z ananasów. Sprawdź, co noszą weganie

Skóra z resztek po jabłkach, buty z ananasów. Sprawdź, co noszą weganie

Moda męska w wersji wege
Moda męska w wersji wege Źródło: Instagram
Los Angeles ma swój wegański tydzień mody, w Polsce można kupić wegańskie buty, ubrania i kosmetyki. Można też iść do wegańskiego salonu fryzjerskiego. Niewykluczone, że niebawem skóra z resztek po polskich jabłkach zrewolucjonizuje rodzimy rynek mody, a  przynajmniej będzie odmianą dla skóry ekologicznej, która zdaniem znawców tematu ekologiczna do końca nie jest. Noszenie wegańskiech ubrań ma być czymś więcej niż ukłonem w stronę zwierząt. Staje się manifestem ludzi, którym zależy na ekologii, etycznym przemyśle odzieżowym i przyszłości naszej planety.

Areta Szpura w 2012 roku założyła markę odzieżową Local Heroes. Ubrania z polskim logo, które współtworzyła, nosiła Rihanna, Justin Bieber i Miley Cyrus. Dziś mówi, że siedziała w branży modowej nie zdając sobie sprawy z tego, jak jest szkodliwa.

– Uświadomiłam sobie, że poświęcałam życie na wpychanie ludziom produktów, których nie dość, że nie potrzebują, to jeszcze są dla nich szkodliwe. Nakłaniałam do kupowania rzeczy słabej jakości – wspomina. Zaznacza, że dziś jej perspektywa jest inna. – Wkurzam się, gdy myślę o tym, jak zapracowani, smutni, zmęczeni ludzie rekompensują sobie braki, lub nagradzają się albo poprawiają sobie humor kupując ubrania. Kupują dużo rzeczy kiepskiej jakości, wpadają w ten sposób w pułapkę i muszą wciąż kupować ich więcej. Nie mówi się o tym, jakie to może mieć konsekwencje nie tylko dla przyrody, ale też dla naszego zdrowia. Rzadko można czytać o uczuleniach, z którymi borykają się pracownicy popularnych sieciówek, czy ich klienci sięgający po naszpikowane chemią ubrania. Nie mówi się o tym, że by wyprodukować jeden t-shirt potrzeba 3 tys. litrów wody. To teraz przemnóżmy 3 tysiące przez ilość koszulek, które mamy w szafie. I zadajmy sobie pytanie, ile osób na świecie ma utrudniony dostęp do wody pitnej – apeluje.

Polacy tworzący skórę z jabłek nawet ten aspekt chcą mieć pod kontrolą. Zapewniają, że troszczą się o to, by zoptymalizować sam proces produkcji, wykorzystują technologię m.in. odzysku wody. Nie chcą, by sam proces generował kolejne odpady produkcyjne.

Tworzona przez nich skóra będzie wykorzystywana do galanterii i akcesoriów. W przyszłości będzie mogło powstawać z niej także obuwie. Potem być może także meble, tapicerka samochodowa. Zależy im, by skóra z jabłek była tańsza od skóry naturalnej, a droższa od syntetycznej. Chodzi o to, by przeciętny konsument był w stanie za nią zapłacić.

Początki rewolucji

Polska jest największym producentem soku jabłkowego w Europie, dlatego pomysł na wykorzystanie odpadu powstającego w wyniku produkcji tego soku, czyli pulpy składającej się z miąższu, skórek, pestek, był dla Katarzyny Szpicmacher, Aleksandry Kantor i prof. Artura Bartkowaiaka, dyrektora Centrum Bioimmobilizacji i Innowacyjnych Materiałów Opakowaniowych w Szczecinie, był dość oczywisty. – Zarówno Ola jak i ja z wykształcenia jesteśmy architektami. W każdym naszym działaniu projektowym staramy się szukać rozwiązań minimalizujących negatywny wpływ na środowisko. Stąd też narodził się pomysł, aby zagospodarować odpad występujący w Polsce i zamienić go w produkt – mówi „Wprost” Katarzyna Szpicmacher. A idea była taka: Pozyskane z jabłek resztki doprowadzić do jednorodnej struktury, która stanowić będzie bazę do produkcji skóry. W pełni biodegradowalnej skóry z polskich jabłek. Inspiracją była dla nich włoska firma Vegea, która tworzy skórę organiczną z odpadów powstających przy produkcji wina.

Jedna z pomysłodawczyń produkowania skóry z jabłek zaznacza, że celem firmy jest tworzenie samego materiału, a nie produktu w postaci choćby galanterii. – Marek na rynku jest wystarczająco dużo, boom trwa i nie widzimy potrzeby tworzenia kolejnej. Mamy już bazę firm, które chcą nasz materiał kupować. To pokazuje, że świadomość znacznie wzrosła i to w ciągu ostatniego roku. Firmy mówią, że to klienci sami pytają o produkty z nurtu wegańskiego – opowiada.

Z nurtu wegańskiego, czyli takie, które nie są tworzone w oparciu o materiały pochodzenia zwierzęcego, np. jedwab, wełnę, skórę. Tyle, że zwolennikom wegańskiej mody samo wykluczenie związków ze zwierzętami najczęściej nie wystarcza. Ubrania, które wybierają, muszą być produkowane etycznie i dobrze by było, by ich twórcom przyświecała idea zero waste. A wszystko powinno odbywać się w duchu uwielbienia dla minimalizmu.

Adidasy w wersji eko

Moda na weganizm opanowuje świat. Kilka tygodni temu gwiazdorskie małżeństwo zza Oceanu, Beyonce i Jay Z, ogłosili konkurs. By wygrać dożywotni karnet na ich koncerty, wystarczyło zostać weganinem i zarejestrować się w specjalnym programie przez nich promowanym, który pozwala laikom przejść na zieloną stronę mocy.

– Takie gwiazdy, jak Beyoncé właśnie, czy Stella McCartney, mają wielki wpływ na ekologiczny styl życia. Nawet aktorka Jane Birkin zabroniła marce Hermès produkowania kultowej torby, nazwanej od jej nazwiska, ze skóry krokodyla – mówi „Wprost” Dorota Wróblewska, autorka książek o modzie.

Stella McCartney wspomniana przez Wróblewską, czyli brytyjska projektantka mody, weganka, która od lat wspiera działania m.in. PETA, międzynarodowej organizacji walczącej o prawa zwierząt, we wrześniu 2018 roku pokazała coś, co do niedawna trudno było sobie wyobrazić. Stworzyła specjalną edycję kultowych Adidasów z linii Stan Smith, które w całości wykonane były z wegańskiej skóry, zszyte syntetycznymi lub organicznymi nićmi i klejone wegańskim klejem.

– Jednym z największych komplementów jest dla mnie to, gdy ludzie wchodzą i kupują moją torebkę, lub parę butów ze „sztucznej” skóry kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy – Stella McCartney dwa lata temu mówiła w wywiadzie dla Vogue.

Oprócz tego, że coraz więcej projektantów i gwiazd mówi o weganizmie, nie tylko na talerzu, zyskujący na sile trend najlepiej pokazuje inicjatywa z Los Angeles. Na początku lutego w tamtejszym Muzeum Historii Naturalnej odbył się pierwszy wegański tydzień mody. Choć same pokazy mody wegańskiej to nie nowość. Od kilku lat wydarzenia z cyklu „cruelty-free”, czyli z języka angielskiego „wolne od okrucieństwa”, co odnosi się bezpośrednio do traktowania zwierząt, oglądać można także na europejskich wybiegach.

Dorota Wróblewska wróży sukcesy wegańskim pokazom mody, czy całym „tygodniom”, pod warunkiem, że pozostaną wierne wegańskiej ideologii. Ale ekspertka zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt nowej mody: – Weganizm łączy się z rezygnacją z noszenia skórzanych ubrań, ale też np. z używania kosmetyków testowanych na zwierzętach. Weganizm to początek ekorewolucji, która nie tylko ma wspierać ochronę środowiska, ale może okazać się przyszłością światowej branży modowej i dobrym biznesem.

Cały artykuł dostępny jest w 9/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.