Migalski nie nadaje się do pracy w call-center

Migalski nie nadaje się do pracy w call-center

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. FORUM) 
Marek Migalski oblał w TVN24 egzamin na wolontariusza do call-center. Dziś PiS otworzył taką placówkę, z której do końca wyborów wolontariusze będą dzwonić do wyborców zachęcając do głosowania na PiS. Migalski próbował zaprezentować jak on zachęcałby do wyboru swojego kandydata. I poległ.
- Dzień dobry, witam serdecznie, Marek Migalski, czy mogę zająć pani 34 sekundy? – zaczął Migalski. Dlaczego akurat 34? Bo od 35 liczony jest kolejny impuls - wyjaśnił eurodeputowany PiS.

- Namawiam do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego, bo to jest polityk substancjalny, istotowy, esencjonalny – przekonywał Migalski. Przesadna elokwencja go zgubiła. Dziennikarka wcielająca się w rolę wyborcy do którego dzwoni Migalski zaczęła się dopytywać co znaczą trudne słowa. – To jest człowiek jakiś, można go lubić lub nie, ale wiadomo, kim jest ten człowiek. Natomiast nasi kontrkandydaci ze szczególnym uwzględnieniem Bronisława Komorowskiego są kandydatami substancjalnymi… przepraszam, substytutywnymi, czyli zastępczymi, niesamodzielnymi – mówił Migalski.
 
- Obawiam się, że przy takich sformułowaniach, które rozumie w granicach dwóch do trzech procent elektoratu, miałby pan problemy z przekonywaniem. Do call center się pan nie nadaje – ocenił przyglądający się rozmowie z boku Roman Giertych.

Wolontariuszom radzimy więc by nie używali słów, które mają więcej niż trzy sylaby.

TVN24, arb