Bombowiec z czasów II wojny światowej wylądował na polu kukurydzy

Bombowiec z czasów II wojny światowej wylądował na polu kukurydzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
B-17 (fot. Wikipedia) 
Zabytkowy amerykański bombowiec B-17 spłonął po awaryjnym lądowaniu na polu kukurydzy pod Chicago. Nikomu z siedmiu osób znajdujących się na pokładzie nic się nie stało. Wszyscy zdążyli uciec zanim "Latająca Forteca" stanęła w płomieniach.
Samolot wystartował z małego lotniska w  Aurorze, około 80 km od Chicago. Po około 20 minutach zapalił mu się silnik. Pilot podjął decyzją o awaryjnym lądowaniu na polu kukurydzy. Tuż po  posadzeniu maszyny, stanęła ona w płomieniach. Jednak dzięki sprawnej ewakuacji siedmiu osób znajdujących się na  pokładzie, nikt nie odniósł poważnych obrażeń - tylko jednej osobie udzielono pomocy medycznej w szpitalu w pobliskiej Aurorze.

- Myślałem, że nikt tego nie przeżyje - powiedział gazecie "Chicago Tribune" Drew Mundsinger, którego dom znajduje się około 150 m od miejsca gdzie spłonął B-17. Świadkowie zdarzenia opisywali, że podczas podchodzenia do  lądowania płonął silnik i lewe skrzydło samolotu.

Wyprodukowana w 1944 r. maszyna należała do Fundacji Liberty z Miami na Florydzie. "Liberty Bell", jak ją nazywano, wykonywała rekreacyjne loty od 2004 r., czyli od czasu kiedy przeszła całkowity remont. - Nigdy nie mieliśmy z nim żadnych problemów. Nie wiemy, co mogło być przyczyną pojawienie się płomieni -  stwierdził założyciel fundacji Don Brooks. Brooks pochwalił pilota, który "po mistrzowsku, szybko i bezpiecznie" posadził samolot.

Dzięki solidnej metalowej konstrukcji, zaprojektowane i  produkowane przez Boeinga B-17 uznawane były w czasie drugiej wojny światowej za "niezniszczalne" samoloty bombowe. Stany Zjednoczone używały "Latających Fortec" m.in. do bombardowania celów na Pacyfiku podczas wojny z  Japonią.

PAP, arb